niedziela, 29 września 2013

Rozdział 16

Obudziłam się, kiedy było jeszcze ciemno.Dłonie Liam'a otaczały moją talię. 
Odwróciłam się do Niego, by spojrzeć mu w twarz. Chciałam zasnąć ponownie, ale nie mogłam, bo koperta wciąż zajmowała moje myśli. Teraz miałam szansę, by ją sprawdzić jej zawartość. Powoli wyślizgnęłam się z objęć Liam'a i wymknęłam się po cichu  z łóżka. Zimnie powietrze owiało  moje ciało,przez co chciałam wrócić z powrotem do łóżka i znów iść spać. Jednak walczyłam z ciekawością więc cicho, na palcach wymsknęłam się  z pokoju. Udałam się do kuchni i od razu zajrzałam do szuflady.
Nie znalazłam tam niczego więc udałam się do salonu.
Tam też nic nie było.
Pomyślałam o tym co robliliśmy, gdy tylko weszliśmy do domu.
Komoda w korytarzu! Pobiegłam tam przez frontowe drzwi i otowrzyłam małą szufladę.
I rzeczywiście. Żółta koperta patrzyła się na mnie.Chwyciłam ją i otworzyłam. Nie były 
to pojedyńcze skrawki papieru...Wsunęłam rękę do środka i wyciągnęłam zawartość koperty.

318 Shady Drive' 16:30
Popatrzyłam na adres.Gdzie to jest? I dlaczego Niall dał to Liam'owi? Włożyłam cicho 
zawartość z powrotem do koperty i zamknęłam ją.Zamknęłam szufladę kiedy ktoś włączył światło.
Spojrzałam w górę i zaczęłam mrugać od jasnego światła, które uderzyło w moje oczy.
-Co ty tu robisz? - Zapytał mnie Liam, który wyglądał jakby miał zły humor.
-Byłam spragniona. - odpowiedziałam mu automatycznie.
-W korytarzu? - zadał kolejne pytanie. Przytaknęłam.
-Byłam półprzytomna. - odpowiedziałam - Chodź, wracajmy do łóżka.
Przemknęłam się obok Niego i wróciłam do sypialni. Na początku nic nie słyszłam, gdy wchodziłam
do pokoju, a potem Liam był tuż za mną. Wspięłam się pod kołdrę kładąc się po mojej stronie.
Liam położył się obok mnie i przycisnął do swojej piersi.Jego dłonie otoczyły moją talię, a
ja natychmiast znów zasnęłam.

***
Obudziłam się, kiedy budzik zaczął wydawać głośne dźwięki. Jęknęłam i schowałam głowę pod poduszkę.
Usłyszałam śmiech Liam'a.
-Przepraszam,Aniele.Nie chciałem Cię obudzić. - powiedział.
-Nie wydaje mi się. - Odpowiedziałam mu. 
Liam zaśmiał się, poczułam Jego usta całujące moje ucho.
-Wracaj spać. - powiedział. - Spotkamy się na obiedzie? - zapytał.
Kiwnęłam głową.
-Brzmi nieźle. - Odwróciłam się do niego twarzą. Liam pocałował mnie nim wyłączył budzik.
-Zobaczymy się później,Aniele. - powiedział.
-Cześć. - odpowiedziałam.
Liam znów się zaśmiał. Usłyszałam jak zamyka drzwi.Czekałam, aż usłyszałam, że odjechał i 
wyskoczyłam z łóżka sprawdzając komodę w korytarzu.Kiedy  otworzyłam szufladę, koperty nie było.
Jęknęłam z irytacją i zamknęłam komodę.. Z kim miał się on spotkać?

Nie było żadnej możliwości bym go śledziła, bo pracowałam od 11:00 do 17:00 i nie mogłam nie pójść do pracy.  
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę. Była 9:00 więc miałam jeszcze czas. Włączyłam Tv i zrelaksowałam się.
Może dowiedziałabym się później tego,co tak przyciąga moją ciekawość.Miałam taką nadzieję. 

***
-Hej, Liz wszystko w porządku? - zapytał mnie Andrew. Spojrzałam na stos filmów i zaczęłam je układać.
-Tak w porządku. - odpowiedziałam. 
-To już piąty raz, kiedy musiałem zwrócić ci uwagę. - powiedział. - Co jest? 
Wzruszyłam ramionami. 
-To nic takiego, o nic nie musisz się martwić. - odpowiedziałam.
-To Liam? - zapytał.
Wzruszyłam ramionami ponownie i podpisałam filmy odnosząc je na swoje miejsce.
-To on? - pytał dalej. 
Przytaknęłam. 
-Myślę,to znaczy...Jego przyjaciel przyszedł do nas zeszłej nocy i dał mu pewną kopertę. 
Zerknęłam później na jej zawartość i wychodzi na to,że mają się dzisiaj spotkać. - powiedziałam mu.
I? - Zapytał Andrew.
-Nie wiem. - powiedziałam.
-O której godzinie?
-O 16:30. 
-Jest prawie 13:00. - Powiedział Andrew. - Jak bardzo chcesz wiedzieć co on wtedy robi?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam mu.
-Mogę Cię zastąpić jeśli chcesz wiedzieć. - rzekł Andrew.
-Naprawdę? - zapytałam.
Andrew przytaknął. 
-Ty pomogłaś mi z Annie, to ja mogę zrobić chociaż to.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Go. 
-To wspaniale, dziękuję. - powiedziałam. 
Andrew przytrzymał mnie bym nie upadła ze śmiechu.
-To nic takiego, to tylko pół godziny - oznajmił mi. 
-Bardzo Ci dziękuję! - podziękowałam mu po raz kolejny.
Andrew zaśmiał się i podszedł do mnie kilka kroków.
-Nie ma problemu. - powiedział i ogarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy.Uśmiechnęłam się.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do zajęcia układania filmów.Odliczałam sekundy, by dowiedzieć się co Liam robi w tym czasie.

***
-Już jadę. - powiedziałam do Andrew'a
-Bądź ostrożna. - poprosił. - Napisz do mnie, gdybyś wpadła w kłopoty.
Kiwnęłam głową.
-Tak zrobię. - chwyciłam moje rzeczy i udałam się na przystanek autobusowy.
Napisałam sms'a do Liam'a.
'Co robisz?"
Autobus zatrzymał się kiedy wysłałam mu wiadomość..Miałam nadzieję, że kierowca wie gdzie to jest i czy mnie tam zabierze, więc zapytałam. 
-Kochana nie chcesz tam jechać. - powiedziała kobieta.
-Słucham? - spytałam. 
Kobieta potrząsnęła głową, ale ja nie zrezygnowałam. Siadłam na wolnym miejscu koło okna. Drzwi
zamknęły się i autobus ruszył.Wyciągnęłam mój telefon kiedy zaczął wibrować.
Od: Liam
"Spotykam się z Niall'em przed następną walką."
"Myślałam, że nie będziesz walczył przez kilka tygodni" - odpisałam.Spojrzałam w okno czekając aż odpisze.
Od: Liam
"Nie jest tak, ale walka tylko w ten weekend."
"To ma sens. Muszę iść, Andrew potrzebuje mnie by przenieść kilka rzeczy. - wystukałam odpowiedź i wysłałam.
Wtedy kobieta powiedziała głośno.
-Shady Drive. - Wstałam i dałam jej kilka monet.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
Dziewczyna wrzuciła pieniądze do kasy, a ja wyszłam z autobusu i obserwowałam jak autobus odjeżdża. Mój telefon znów zaczął wibrować.
Od: Liam
"Do zobaczenia później, Aniele. ;)"
Uśmiechnęłam się i schowałam komórkę z powrotem do kieszeni kurtki i zaczęłam szukać domu z numerem 318.

*Perspektywa Liam'a*
Podjechałem pod dom 318 i wyłączyłem silnik. Wysiadłem z samochodu i wspiąłem się po schodach. 
Usłyszałem cichy szelest w krzakach więc odwróciłem się.Widziałem błysk brązowych włosów, które zaraz zniknęły.
Odwróciłem się i miałem iść to sprawdzić, ale drzwi otworzyły się.
-Liam cieszę się, że cię widzę. - uśmiechnął się mężczyzna. Odwróciłem się by spojrzeć mu w twarz.
-Witaj, Bill. - powiedziałem.
-Czemu nie wejdziesz do środka, jest zimno na zewnątrz. - powiedział.Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim do środka do nieźle urządzonego salonu.
-O co chodzi? - zapytałem.
-Proszę, usiądź. - wskazał kanapę.
-Postoję,ale dzięki. 
-Siadaj. - rozkazał. 
Mruknąłem do siebie kilka niezrozumiałych słów, ale usiadłem. 
-Więc o co chodzi? - ponowiłem pytanie.
-Chciałem tylko przypomnieć o naszej umowie. - powiedział Bill.
-Nie zapomniałem. - odpowiedziałem.
Bill zaśmiał się.
-Oczywiście, że nie zapomniałeś,młodzieńcze.Ale naszedł czas na przypomnienie kto tutaj ma przewagę. 
Spojrzałem w górę gdy drzwi obok otworzyły się i wszedł Niall. Trzymał kogoś i pchnął osobę do moich stóp.
Brązowe włosy wyłaziły spod torby na głowie.
-Uważam, że czegoś tutaj szukała. - powiedział Niall.Ściągnął torbę z głowy dziewczyny i wtedy ujrzałem Liz.
-Nie! - krzyknąłem. Wstałem i chwyciłem liny, które owijały jej dłonie.
-Pozostań na miejscu Liam. - powiedział Bill wyciągając pistolet celując w głowę Liz. -Inaczej spotka ją taki sam los jak Danielle- zaszydził. 
-Wystarczy.Pozwól jej odejść. - odpowiedziałem.
-Pamiętasz umowę, nie? - odezwał się Bill.
-Każde słowo. 
-Dobra.Pomóż mi dzisiaj w nocy, a ona wyjdzie bez szwanku. - Patrzę na Niall'a. Wyglądał na niezadowolonego.
Teraz spojrzałem na Liz i widzę jak pojawiały się łzy w jej zielonych oczach. Niall kiwnął głową nieznacznie.
-Dobrze. - rzekłem. 
Bill kiwnął głową i poszedł odłożyć broń. Potem wszystko działo się zbyt szybko. Skoczyłem, by go zaatakować i zdobyć tą broń, a potem słyszę strzały i krzyk. 
A potem ból.


Witajcie jak pewnie już zauważyliście po sposobie tłumaczenia to jestem ta "nowa". Nie będę tutaj opowiadać o sobie więc jak jakieś pytania to tu: ASK lub na drugi ASK2 :)) Od razu przepraszam za błędy, ale to moje pierwsze oficjalne tłumaczenie i nie wszystko będzie idealnie, ale z czasem będzie lepiej :)
Trzymajcie się i buziaki :*

niedziela, 22 września 2013

rozdział 15.

Bardzo szybko zleciał nam czas w pracy, bo akurat szliśmy na obiad. Wyciągnęłam Andrew'a do budki z telefonami. Zauważyłam pracującą tam blond dziewczynę.
- To ona? - wyszeptałam do jego ucha. Pokiwał głową.
- Yep - pociągnęłam go w jej stronę. Blondynka spojrzała w górę. Jej uśmiech nieco urósł, kiedy zobaczyła Andrew'a.
- Hej. Mogę w czymś pomóc? - spytała grzecznie.
- Um, tak - zaczęłam, zabierając głos. Uśmiech dziewczyny słabnie, gdy mnie zauważyła, ale udaje jej się uśmiechać - szukam nowej obudowy.
- Cóż, mamy tego sporo. Jaki telefon posiadasz? - wyciągnęłam z kieszeni mojego iPhone'a i pokazałam jej.
- Do tego modelu są tam - powiedziała, prowadząc mnie do miejsca z napisem "iPhones" Szłam grzecznie za nią, zerkając na Andrew'a.
- Więc, kto to jest? - spytała i mogę powiedzieć, że starała się być dyskretna, aby nie skupić na sobie mojej uwagi.
- Ktoś z kimś pracuję - spojrzałam w górę i zauważyłam, że ona również patrzy na mnie.
- To miło - wymruczała - więc, jestem wolna w piatek, może uda nam się coś zrobić? - spytała. Na ustach Andrew'a od razu pojawił się uśmiech. 
- Jasne, odbiorę cię o siódmej? - dziewczyna pokiwała głową.
- Brzmi doskonale.
- Podoba mi się ten jeden - ściągnęłam jeden fioletowy i umieściłam go na swoim telefonie.

***
Perspektywa Bezimienna.

- Dlaczego dziewczyna Liam'a przytula się z nieznajomym? - Zrobiłem kilka zdjęć i cicho schowałem go do kieszeni. Uśmiechnąłem się do siebie, zanim wrócili z powrotem do sklepu. Liam będzie miał niezłą niespodziankę, kiedy zobaczy swoją dziewczynę z innym facetem. Poczułem, że mój telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni. Wyciągnąłem go i przystawiłem do ucha. 
-Tak? - spytałem.
- Gdzie jesteś? Masz zdjęcia? - warknął głos po drugiej stronie.
- Tak, mam zdjęcia. Oglądam teraz jego lalunię - zażartowałem, ale ten się nie zaśmiał.
- Doskonale, Liam zapłaci za to co zrobił - Nastąpił cisza. Nie mogłem uwierzyć w to co robię. Czy kiedykolwiek znajdę w sobie choć o drobinę przyzwoitości? Włożyłem telefon z powrotem do tylnej kieszeni 
i przeszedłem obok sklepu. Dziewczyna Liam'a i tajemniczy facet już nie byli tak blisko siebie. Poczułem, że mój telefon znów zaczął wibrować. To tylko sms.
Od: Liam
Kiedy wracasz do pracy?

Perspektywa Liz

Śmiałam się do siebie, kiedy wychodziłam z centrum handlowego. Liam czekał na mnie już w swoim samochodzie. Wskoczyłam szybko, dałam mu przelotnego całusa w policzek i zapięłam pas bezpieczeństwa.
- Hej - uśmiechnęłam się ciepło.
- Jak w pracy? 
- Grałam mecz - zaśmiałam się.
- Z kim? - słyszałam jak powstrzymywał złość w swoim głosie. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Andrew - zaczęłam - On i dziewczyna z budki z telefonami mają randkę - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę? - Kiwnęłam głową.
- Tak, uroczo wyglądają razem -powiedziałam, na co Liam przewrócił oczami.
- A co sądzisz o nas? - zapytał.
- Hmm.
- Hmm, co? 
- Nie wiem - jęknęłam zrezygnowana.
- Ah, nie wiesz - powiedział spokojnie, ale usłyszałam sarkazm w jego głosie. Jego ręka delikatnie zjechała w dół i spoczęła na moim brzuchu. Połaskotało mnie to, nie mogłam powstrzymać cichego chichotu. 
- Jedź! - krzyknęłam. Za mocno się śmiałam, żeby mieć normalny ton głosu, ale Liam miał to gdzieś. Gilgotał mnie jeszcze bardziej.
- Powiedz to - zaśmiał się.
- Ale co? - Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
- Powiedz, że mnie kochasz. 
- N-nie! - krzyknęłam. Poczułam, że w moich oczach zaczynają gromadzić się łzy. Rzecz jasna od śmiechu.
- Powiedz to! 
- To wszystko zniszczy - jęknęłam.
- Pojadę dopiero, kiedy to powiesz - ponowił. 
- Kocham Cię! - warknęłam. Nie mogłam już znieść tego, jaki był uparty. Dłoń Liam'a szybko wróciła na kierownicę.
- Ja też Ciebie kocham - uśmiechnął się. 
- Naprawdę? - Liam kiwnął głową. 
-Tak - odpowiedział.
- Jak było w pracy? - zapytałam, szybko i zwinnie zmieniając temat.
- Jak to w pracy -zaczął - Niall się spóźnił jak zwykle. Nie wiem co w niego wstąpiło - zadrwił.
- Kim jest Niall? 
- Jest kimś z kim lubię trenować. Będziemy naprzemiennie walczyć, czasami. Zabiorę cię kiedyś do pracy, wtedy go poznasz - uśmiechnął się do mnie.
- To by było zabawnie - Liam zatrzymał się przed moim domem.
- Twój przystanek - zaśmiał się.
- Mogę dzisiaj spać u ciebie? - spytałam zawstydzona.
- Oczywiście, ale twoja mama chyba będzie się martwić, co? - pokręciłam przecząco głową.
- Ona ma gdzieś, co robię - oznajmiłam.
- W porządku - odpowiedział, ale słyszałam niepewność w jego głosie.
- Poczekasz chwilkę? Wezmę kilka rzeczy i zostawię jej kartkę, gdzie jestem. Wrócę za dziesięć minut - Pocałowałam go w policzek jeszcze raz zanim wyskoczyłam z samochodu, a potem pobiegłam na górę po schodach.

***

Liam zatrzymał się na podjeździe swojego mieszkania. Stał tam też jakiś nieznajomy dla mnie samochód, ale z reakcji Liam'a wywnioskowałam, że go zna.
 - Liz, zostań tutaj - powiedział i wysiadł z samochodu. Spojrzałam przez okno, żeby zobaczyć z bliska rozgrywającą się akcję. Do Liam'a zbliżyła się zakapturzona postać. A co jeśli to Jacob? Zmusiłam się, żeby zachować spokój i zaczęłam głęboko oddychać. Patrząc z daleka - nic złego się nie działo. Liam wyglądał nawet na rozbawionego.
- Liz, dlaczego nie wyjdziesz? - Jego głos był przytłumiony, ale doskonale usłyszałam każde słowo. Odblokowałam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
Samochód zaczął głośno piszczeć więc zakryłam uszy, żeby nie dopuszczać do siebie tego okropnego hałasu. Liam zaśmiał się słodko i szybko wyłączył alarm. 
- Przepraszam, aniołku - Podeszłam do niego, na co automatycznie oplótł wokół mnie swoje ramiona.
- Jest w porządku. - wybełkotałam - Kto to jest? - spytałam, ale w tym samym czasie nieznajoma osoba ściągnęła z głowy kaptur. Jego blond-brązowe włosy  były postawione do góry, a jego jasno-niebieskie oczy błyszczały ze śmiechu.
- Lizzie, to Niall - oznajmił Liam. Niall uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
- Miło mi Cię poznać, Lizzie - powiedział z irlandzkim akcentem - Liam papla o tobie bez przerwy - zaśmiał się, przez co na mojej twarzy także pojawił się szeroki uśmiech.
- Warto wiedzieć - rzuciłam i chwyciłam jego rękę, żeby go uścisnąć. 
- Niall. Walki zbliżają się zbyt szybko, wiesz o tym. Zwłaszcza, że tym razem walczymy o cel charytatywny - Niall ponownie się zaśmiał.
- Znów skopię ci tyłek. 
- Chyba w snach.
- Słyszałem, że skopałeś Jacob'a - rzucił. Liam spiął się na sam dźwięk tego imienia.
- To była niesprawiedliwa walka - mruknął. 
- Tak, on zawsze oszukuje. Pamiętam jak mówiłeś mi, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego w co się pakujesz. 
- Dobrze, że mam coś czego nie chcę stracić - odpowiedział. Miałam się odezwać i zapytać co to było, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że mówi o mnie. Czułam jak rumieniec oblewa moje policzki. 
- A co ty tu robisz o tej porze? - zapytał Liam.
- Chciałem tylko to podrzucić - Niall przekazał Liam'owi żółtą kopertę.
- Co to jest? - zapytałam. Liam i Niall spojrzeli na mnie jednoczesnie. Widziałam migotanie w oczach Liam'a, a Niall pokręcił głową nieznacznie. 
- Nie ważne, papiery do pracy - odpowiedział wymijająco - O nic nie musisz się martwić- uśmiechnął się do mnie.
- Powinniśmy już iść - powiedział Liam patrząc na Niall'a - Zobaczymy się jutro w salach szkoleniowych.
- Do jutra- zgodził się Niall i uśmiechnął się do mnie - Miło było cię w końcu poznać Lizzie.
- Ciebie też - odpowiedziałam mu z uśmiechem. Niall pokiwał głową do Liam'a, a następnie udał się do swojego niebieskiego Mustang'a.
- Chodźmy do środka. 

***
- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytałam.
- Ale co?
- Wiesz, dlaczego przyszedł Niall? - przeczesywałam palcami włosy, bo zapomniałam szczotki. Liam siedział na łóżku, grzebiąc w telefonie. Prawdopodobnie pisał do Niall'a.
- Sprawa z pracy - odpowiedział.
- Co było w kopercie? - zniknął tak szybko, kiedy wyszłam z łazienki. 
- Niektóre informacje o następnej walce. Nie byłabyś tym zainteresowana.
-  Mogę przyjść? - Liam spojrzał na mnie, a jego brązowe oczy stały się teraz poważniejsze.
-Nie chcę cię widzieć zranionej. Widziałaś, co Jacob może zrobić. 
- Będziesz tam, aby mnie chronić - szturchnęłam go w ramię. Liam uśmiechnął się lekko.
- To wciąż niebezpieczne - oznajmił.
- Nie obchodzi mnie to. Będę grzeczna. - powiedziałam, a ten zaczął się śmiać. 
- Musisz się przespać - rzucił zmieniając temat -Jest już późno - Kiwnęłam głową i wspięłam się obok niego do łóżka. Okrył mnie kołdrą i przyciągnął do swojej klatki piersiowej.
- Dobranoc Aniele - wyszeptał mi do ucha. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

WYNIKI

Do zwyciężczyni wysłałam maila no i mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj nam się pochwali swoimi umiejętnościami i przetłumaczy nowy rozdział. Dziękuję za każde zgłoszenie i gratuluję zwyciężczyni :)

poniedziałek, 16 września 2013

KONKURS.

Cześć. Chciałabym zacząć od tego, że jesteście cudowni i dziękuję za mnóstwo miłych słów od was :)
Teraz może przejdę do sedna sprawy. Jestem w klasie maturalnej i mam mnóstwo nauki. Nie daję sobie rady z tłumaczeniem - tego nie ukrywam. Kurcze, chyba źle to sformułowałam. Nie to, że sobie nie radzę...raczej nie mam czasu, żeby po prostu się tym zająć. Codziennie staram się tłumaczyć chociażby kawałek, ale nie daję rady. Lekcje zaczynam o 7.45, a w domu praktycznie codziennie przez zajęcia dodatkowe jestem około 18, a gdzie obiad, nauka, prawo jazdy i inne sprawy? Tak więc szukam osoby, która chciałaby być współtłumaczącą tego bloga! :D 
Oto kilka zasad tego "konkursu":
1) Osoba musi być sumienna i zaufana.
2) Do soboty na maila możecie wysyłać mi swoje blogi, jeżeli jakieś tłumaczycie, a jeśli nie to jakąś próbkę tego co potraficie. 
3) W sobotę pojawi się decyzja i ogłoszę zwycięzcę :)
4) TRZYMAJCIE JUTRO ZA MNIE KCIUKI, bo być może zmieni się moje całe życie.
P.s. Jeżeli macie jakieś pytania to zapraszam na aska :)
xx.

wtorek, 3 września 2013

rozdział 14.

Drzwi otworzyły się, kiedy ja zaczęłam przygotowywać się na najgorsze. Spojrzałam w górę i dojrzałam Liam'a. Miał ciemny odcień w oczach, kiedy podszedł do łóżka i odciągnął Jacoba jak najdalej ode mnie. Liam zaczął bić go do nieprzytomności.
- Rozwiąże to sam - Liam warknął cicho. Powoli wstałam z łóżka i wzięłam swoje ubrania, przyciskając je do siebie.
- Samochód jest przed domem - Liam powiedział nieco łagodniej, po czym ponownie uderzył Jacob'a prosto w szczękę. Obróciłam się w stronę drzwi i usłyszałam krzyk Liam'a.
- Nie waż się jej nigdy więcej dotknąć! - krzyknął. Podskoczyłam przez ton jego głosu, kiedy przekraczałam drzwi. Od razu zauważyłam czarny samochód Liam'a stojący przy krawężniku. Spokojnie wspięłam się na miejsce pasażera i zamknęłam drzwi. Nacisnęłam przycisk blokady i owinęłam ramiona wokół siebie. Roniłam ciche łzy, które spływały powoli po moich policzkach i czekałam, aż wróci Liam.
PERSPEKTYWA LIAM'A.
- Nie waż się jej nigdy więcej dotknąć! - krzyknąłem, łącząc moją pięść z jego twarzą. On tylko się roześmiał.
- Przestań Liam, ona się tylko dobrze bawiła.
- Płakała! - warknąłem.
- Łzy radości - odparł lekko.
- Chciałeś ją zgwałcić! - powiedziałem i uderzyłem go, ponownie.
- Nie chciałem - pchnąłem go ponownie. Musiałem iść zobaczyć, czy z Liz wszystko w porządku. Wstałem z ziemi i kopnąłem Liam'a w żebra. Jęknął z bólu i objął się rękami.
- Nie zbliżaj się do nas! - Jacob nie odpowiedział, kiedy opuszczałem jego mieszkanie i szedłem do samochodu. Liz spojrzała przez okno i otworzyła drzwi. Zająłem spokojnie swoje miejsce i zamknąłem za sobą drzwi.
- Wszystko dobrze? - zapytałem cicho. Liz pokiwała głową, ale nie patrzyła mi w oczy. Zamiast tego odwróciła się i spojrzała przez okno. Czułem, że moje serce łamie się na pół, widząc ją w takim stanie. To już drugi raz, kiedy Jacob próbował ją skrzywdzić. Spojrzałem przez przednią szybę i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Mam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze.

***
Zatrzymałem się przy krawężniku. Liz od razu wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi. Poszedłem za nią i odblokowałem zamek. Liz poszła prosto do łazienki i zamknęła się w niej. Rzuciłem kluczyki na stół, po czym poszedłem powoli korytarzem, żeby zapukać do drzwi. Słyszałem jej stłumione łkanie po drugiej stronie.
- Lizzie, proszę. Otwórz drzwi - nie odpowiedziała, ale doskonale wiedziałem, że mnie słyszy. Słyszałem, że po chwili podeszła, odblokowała drzwi i pchnęła je. Szybko do niej podszedłem i zamknąłem w szczelnym uścisku. Liz zaczęła się cała trząść więc przytuliłem ją jeszcze bardziej.
- ciii, już dobrze. Jesteś bezpieczna - szepnąłem jej, na co zaczęła trząść się jeszcze bardziej. Uniosłem ją i wróciłem do salonu, żeby usiąść na kanapie. Posadziłem ją na moich kolanach i zacząłem głaskać jej włosy. Łzy spływały po jej twarzy, a oczy powoli stawały się opuchnięte.
- Jest w porządku, Lizzie. Mów do mnie, proszę - błagałem. Nie powiedziała ani słowa, odkąd tu przyjechaliśmy. Szczerze? Zaczynałem się martwić. Liz po prostu pokręciła głową i ukryła twarz w moją pierś. Objąłem ją wokół talii i pogłaskałem jej włosy, kiedy zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Przykro mi, Lizzie - szepnąłem - tak mi przykro, że cię do tego wciągnąłem - Liz pokręciła głową i wymamrotała coś.
- Co to było? - spytałem. Odsunęła się i obróciła do mnie. Jej zielone oczy nadal były pełne łez.
- To nie twoja wina - powiedziała cicho.
- Tak, jest - wymamrotałem - Byłabyś szczęśliwsza beze mnie - Liz potrząsnęła głową.
- Przestań kłamać - omal nie krzyknęła - Nie byłabym i ty dobrze o tym wiesz - przyciągnąłem ją do siebie.
- Przepraszam - wymamrotałem. Liz odetchnęła i owinęła swoje ramiona wokół mojej talii. 
- Tak się bałam - wyszeptała.
- Wiem - powiedziałem i znów zacząłem gładzić jej włosy - Teraz jesteś bezpieczna, nie martw się - jej ciało cały czas się trzęsło, zalewając łzami - Nie przyjdzie do nas więcej, obiecuję.
- Skąd wiesz?
- Nie przyjdzie - zapewniłem - Zrobiłem coś - spojrzała na mnie spod moich ramion.
- Nie zabiłeś go, prawda? - roześmiałem się.
- Nie, nie zabiłem go - obiecałem.
- To dobrze. Nie zasługuje na to - wymamrotała.
- Co masz na myśli?
- Nie powinien tak umrzeć, to taaakie proste. Powinien iść do więzienia.

- Powinien - zgodziłem się - Jesteś głodna? - zapytałem, zmieniając temat. Liz pokiwała głową.
- Nie chce mi się stąd ruszać  - przytuliła się z powrotem do mnie. Uśmiechnąłem się i owinąłem ramiona wokół niej.
- Co powiesz na pizzę i film?
- Jestem za, poproszę - zaśmiałem się i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wykręciłem numer do pizzerii, podczas, gdy Liz szukała jakiegoś ciekawego filmu.

***
Liz przytuliła się do mnie, przegryzając pizzę. Oglądaliśmy stare filmy Disney'a.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Dobrze - odpowiedziała cicho. Skinąłem głową i pocałowałem ją w czubek głowy - Ta część jest smutna - wymamrotała. Liz odwróciła głowę, na co pogładziłem jej ramię. To było smutne, to znaczy, poważne.
- To koniec? - usłyszałem bełkot Liz.
- Tak - westchnąłem. Liz wychyliła się i wzięła kolejny kęs pizzy.
- Jesteś zmęczona? 
- Trochę - odparła. Zaśmiałem się i wziąłem kawałek pizzy z jej ręki, odkładając go do pudełka. Wyciągnąłem ręce, po czym ją podniosłem i zaniosłem do sypialni. Położyłem się na łóżku i naciągnąłem na nas kołdrę. Liz przytuliła się do mnie jak do poduszki, aż nie zasnęła. Zaśmiałem się lekko i poszedłem posprzątać bałagan w pokoju.

*** PERSPEKTYWA LIZ ***
Obudziłam się w pokoju Liam'a i uśmiechnęłam się do siebie. Mimo tego, co wydarzyło się wczoraj, czułam się dobrze. Odwróciłam się w stronę Liam'a tylko, ze go tam nie było. Strach przeleciał moje ciało. Dlaczego nie było go w łóżku? Spojrzałam na zegarek, było trochę po ósmej. Pchnęłam się i wstałam z łóżka. Poszłam do salonu i zauważyłam go, śpiącego na kanapie. Przygryzłam wargę. Dlaczego tu spał? Podeszłam do niego i delikatnie zaczęłam go budzić. Otworzył oczy i od razu się uśmiechnął.
- Hej, aniołku - powiedział.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech - Dlaczego śpisz tutaj? - Liam usiadł i przetarł oczy.
- Nie chciałem ci przeszkadzać.
- Nie miałabym nic przeciwko - Liam przewrócił oczami.
- Wyglądałaś słodko, kiedy spałaś. Nie chciałem cię budzić - zaśmiał się. Czułam, że zaraz się zaczerwienię.
- Ah, w porządku. Cóż, muszę iść i przygotować się do pracy - powiedziałam, po czym odwróciłam się szybko i wróciłam do sypialni, zeby wziąć prysznic i się przebrać.
Kiedy wyskoczyłam spod prysznica, naciągnęłam na siebie sweter i poszłam za Liam'em do jego samochodu. 
- Chcę, żebyś do mnie zadzwoniła, jak tylko skończysz. Przyjadę po ciebie i odwiozę do domu - skinęłam głową.
- Okej, dziękuję - mruknęłam. Liam pochylił się w moją stronę. Czułem jego oddech przy swoich ustach, ale zmienił zdanie i ruszył dalej. Zignorowałam chore uczucie w podbrzuszu, kiedy osunęłam się i wysiadłam z samochodu. Pomachałam niezdarnie przed wejściem do centrum handlowego. Weszłam do sklepu i od razu udałam się na zaplecze. Postawiłam swoje rzeczy na ziemię i naciągnęłam na siebie kamizelkę.
- Hej Andrew - uśmiechnęłam się, idąc za ladę. Andrew odwzajemnił mój uśmiech.
- Hej Lizzie.
- Jak minął dzień? - dźgnęłam go w biodro. Andrew roześmiał się.
- Poszło dobrze.
- To dobrze - mój uśmiech osiągnął maksymalny rozmiar.
- Tak, Anna jest wielka! - powiedział - Naprawdę niesamowita!
- Ktoś jest zakochany - zaśpiewałam. Andrew się roześmiał.
- Przestań, nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem. Ona mnie nie lubi w ten sposób - powiedział ponuro.
- Hm, dlaczego nie? - Andrew tylko wzruszył ramionami. 
- Nie wiem.
- Cóż. Trzeba zrobić coś, co sprawi, że cię polubi.
- I jak to zrobimy?
- Pokażemy jej coś. Kiedy będziesz się z nią widział?
- Cóż..ona pracuje w budce z telefonami kilka kroków stąd.
- Perfekcyjnie. Możemy zrobić to w przerwie na lunch - uśmiechnęłam się.
- Co planujesz? - Andrew uniósł brew do góry, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Zobaczysz - odpowiedziałam niewinnie.

piątek, 30 sierpnia 2013

rozdział 13.

Liam zaciągnął mnie do swojego mieszkania.
- Przykro mi z powodu Blake'a - przeprosił, znów. Wydaje mi się, że już po raz pięćdziesiąty. 
- Mówiłam ci Liam, żebyś przestał. Uspokój się - podniosłam rękę i pogłaskałam go po policzku. Liam wziął moją rękę w swoją i przeniósł ją do swoich ust. Delikatnie muskał skórę mojej dłoni. Zauważyłam, że kolor jego oczu z każdą sekundą ciemnieje.
- Ufasz mi? - spytał. Pokiwałam głową.
- Tak - wyszeptałam, na co Liam szeroko się uśmiechnął.
- To dobrze, bo chcę czegoś spróbować - poczułam ukucie strachu wypełniające moje żyły. Liam najwidoczniej wyczuł moją reakcje i roześmiał się.
- Nie martw się - wymamrotał, pochylił się i ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego oddech przy moim uchu. 
- Będę cię chronić - ręce Liama oplotły moją talię. Po chwili całkowicie niespodziewanie podniósł mnie do góry. Automatycznie oplotłam nogi wokół jego talii. Jego usta szybko przylgnęły do moich. Liam położył mnie na łóżku. Figlarny uśmiech zagościł na jego ustach. Liam podciągnął moją spódnicę, do pasa, a jego ręka powędrowała na wewnętrzną stronę mojego uda. Wzdrygnęłam się, kiedy jego palce zaczepiły o moją bieliznę. Usiadłam, ale od razu poczułam jak Liam ponownie oplata mnie wokół talii. 
- Spokojnie - wymamrotał do moich ust. Jego palce ponownie znalazły pasemko moich majtek, po chwili były już w nich. Moje ciało automatycznie się napięło, gdy jego palce dotknęły moją wrażliwą okolicę. Jego palce idealnie współgrały z moim wejściem. Spięłam się i lekko zacisnęłam tą okolicę, ale Liam zrobił jeden ruch i ponownie byłam rozluźniona i "otwarta". Moje plecy wygięły się w łuk, kiedy jego mały palec wsunął się we mnie. Dyszałam i wbiłam paznokcie w łóżko, kiedy wsuwał go i wysuwał. Liam zachichotał, kiedy całkowicie go ze mnie wyciągnął. Obserwowałam go, kiedy podniósł ten palec do ust i powoli zaczął go ssać. Zaczęłam myśleć, co się stanie dalej. Czy on naprawdę chce to zrobić?
- Liam - położył palec na moich ustach, żeby mnie uciszyć - chcesz to zrobić? - Liam wysłał mi pytające spojrzenie, jakby nikt nigdy go o to nie zapytał.
- To znaczy, że nie chcesz? - starałam się usiąść, ale bez powodzenia.
- Nie, nie wiem - odpowiedziałam cicho. Liam wypuścił głęboki oddech i usiadł. Zrobiłam to samo, po czym obciągnęłam swoją spódnicę. Liam uśmiechnął się lekko.
- Lubię, kiedy robisz to w ten sposób - zaśmiał się. Otworzyłam szeroko usta i uderzyłam go.
- ow, co to było? - spytał, ale miałam to gdzieś. Zignorowałam go. Szybko wygramoliłam się z łóżka i podbiegłam do drzwi. 
- Lizzie, czekaj! - to wszystko jest jak deja vu, ale odwróciłam się twarzą do niego. Wyglądał na nieźle zdziwionego.  
- Zawieź mnie do domu, teraz! - warknęłam, odcinając jego słowa.
- Ale..
- Teraz, Liam! - usłyszałam, ze nucił coś pod nosem, kiedy wracał do mieszkania, aby wziąć klucze. Po drodze chwycił jeszcze swoją skórzaną kurtkę. Chciał umieścić ją na moich ramionach, ale się oddaliłam. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, kiedy tylko Liam je odblokował. Wsiadłam i od razu skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Liam wsiadł na swoje miejsce i odpalił silnik.
***
Patrzyłam przez okno mojej sypialni, kiedy Liam odjeżdżał. Szybko przebrałam się w piżamę i padłam zmęczona na łóżko, jednocześnie słysząc buczenie telefonu. Podniosłam go i na ekranie zobaczyłam wiadomość od Liama.
Od: Liam.

dobranoc piękna.
***
tydzień później.
Nie widziałam, nie słyszałam Liam'a od tygodnia. Moje życie powoli wracało do normy. Muszę przyznać, ze mi go brakowało, ale jednak zdecydowanie lepiej było bez niego. 
- Możesz dzisiaj zamknąć? - zapytał Andrew.
- Tak, jasne - Andrew uśmiechnął się i poprawił swoje włosy.
- W porządku. Wiesz, gdzie są klucze i hasła do alarmu? - przewróciłam oczami.
- Oczywiście, Andrew. Powtarzałeś mi już to tysiąc razy - Andrew roześmiał się.
- Chciałem się upewnić. Do zobaczenia za kilka dni - powiedział, kiedy łapał swoje rzeczy i szykował się do wyjścia.
***
Kończyłam układanie filmów przed zamknięciem sklepu. Do tej pory ta praca jest naprawdę fajna. Uwielbiam ją. Jest lepiej, niż w kawiarni, jeśli mam być szczera. Wzięłam swoją torbę i podeszłam do drzwi, ustawiając alarm po drodze. Szłam już po ulicy przed centrum handlowym, kiedy zobaczyłam cień. Obróciłam się i spojrzałam kątem oka. Dziwna, zakapturzona postać obserwowała mnie. Strach przelał się w moje żyły. Wyciągnęłam po cichu telefon z mojej torby i szłam dalej w pobliżu oświetlonych sklepów. Wybrałam numer i podniosłam telefon na wysokość ucha.
- Halo? - usłyszałam męski głos. Poczułam przeszywające ukłucie w piersi, kiedy usłyszałam męski głos. Liam.
- Ktoś mnie śledzi - szepnęłam do telefonu. 
- Gdzie jesteś? - spytał.
- Ja po prostu wyszłam z pracy - wymamrotałam.
- Wejdź do środka, przyjadę po ciebie - powiedział, na co skinęłam głową, gdy usłyszałam głuchą ciszę po drugiej stronie. Odwróciłam się, aby wrócić do centrum handlowego. Nieznajomy udał się za mną. Starałam się zachować spokój, kiedy szłam do sklepu. Poczułam, że mój telefon zaczął brzęczeć w kieszeni. Wyciągnęłam go.
Od: Liam.
Jestem prawie na miejscu, gdzie jesteś?
Wystukiwałam już odpowiedź, kiedy ktoś pociągnął mnie do bocznych drzwi. Krzyknęłam, ale szorstka ręka została umieszczona na moich ustach.
- Słuchaj, kochanie - szepnął niemiły głos przy moim uchu - posłuchaj mnie, a wszystko będzie dobrze - zmęczona, wykręciłam się z jego uścisku. To tylko zaostrzyło całą sytuację. Dokuczył mi grymas bólu.
- Jest dobrze kochanie. Uczcimy to później, prawda? - moje oczy rozszerzyły się ze strachu, jak zdałam sobie sprawę, kto to był.
- Jacob! - krzyknęłam, ale mój głos został od razu stłumiony przez jego ręce. Usłyszał mnie jednak, bo zaśmiał się szorstko.
- Masz rację, kochanie. Wróciłem, zemsta czeka! - jego gorący oddech był tuż przy moim uchu. Pokręciłam głową, próbując pozbyć się swoich myśli. Spokojnie, Liz. Liam jedzie po ciebie, nie masz czym się martwić. Jacob zaciągnął mnie na tył parkingu. Zostałam wepchnięta do ciemnej furgonetki. Zanim mogłam się obronić i wyskoczyć, Jacob zatrzasnął drzwi. Usłyszałam trzask, ale mimo wszystko zaczęłam walić w nie. Mój telefon zabrzęczał ponownie. Zupełnie zapomniałam, że go miałam. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.

Od: Liam.
Gdzie jesteś? Wszystko okej?


Szybko mu odpisałam.
To Jacob. Zamknął mnie w furgonetce. Nie wiem, co się dzieje.
Usłyszałam, że pojazd został odpalony, a po chwili ruszył. Wpadłam na tylne drzwi. Przeleciał mnie strach, co on chce mi zrobić? Poczułam, że telefon wibruje mi w dłoni.
Od: Liam.
Nie martw się, nadchodzę. Jacob nie może cię dotknąć.
Zmusiłam się do uśmiechu, kiedy usłyszałam głos Jacob'a.
- Gdzie jest złoty chłopczyk? - spytał, wahałam się z odpowiedzią - Odpowiedz mi! - krzyknął.
- J-ja nie wiem - to jest trochę prawdziwe w końcu nie wiem, gdzie on jest. Jacob zaśmiał się. Widziałam go, kiedy się uśmiechał w lusterku wstecznym.
- Liam dostanie dużą niespodziankę - usłyszałam bełkot. Liam, pospiesz się! Potrzebuję cię!
***
Obudziłam się w ciemnym pokoju, niedługo później. Poczułam, że moje ręce były związane za plecami. Pchnęłam się w górę i oparłam o ścianę. Pokój był całkowicie pusty. Jedynym wyjątkiem było łóżko, które stało w rogu. Skrzywiłam się na myśl o tym, co Jacob zaplanował dla mnie. Spojrzałam w górę, kiedy drzwi się otworzyły.
- Cóż, wygląda na to, że ktoś postanowił się obudzić - Jacob zadrwił. Skuliłam się pod ścianą. Jacob zaśmiał się i podszedł do mnie. Podniósł mnie i obrócił twarzą do ściany. Jego ręce trzymały moje nadgarstki. Chciałam się obrócić, ale upadłam na podłogę. Jacob trzymał mnie tyłem do siebie.
- Zazwyczaj zostawiam to dla szczególnych dziewczyn - wymamrotał mi do ucha. Jacob znów obrócił mnie twarzą do niego. Mały uśmiech rozciągnął się na jego ustach. 
- Myślę, że jesteś bardzo szczególna. Prawda? - pokręciłam głową i zrobiłam krok do tyłu. Zostałam zamknięta w żelaznym uścisku więc nawet nie mogłam się ruszyć.
- L-Liam jedzie po mnie. On wie, że to ty - Jacob zaśmiał się. 
- Zadbałem o niego, kiedy spałaś, kochanie - ukuło mnie coś w piersi, kiedy pomyślałam, że Jacob mógł go zranić. Czułam złość, a adrenalina paliła moje żyły, kiedy podniosłam rękę, aby go uderzyć. Jacob szybko się obronił i pchnął mnie na ścianę. Umieścił moje ręce nad głową i zahaczył swoje palce na rąbku mojej koszulki.
- Myślę, że bez tego wyglądasz lepiej - szepnął.
- Nie! Proszę, nie! - błagałam. Jacob uśmiechnął się i podniósł bluzkę nad moją głowę. Przytrzymał mój nadgarstek, żeby ściągnął ją całkowicie. Popchnął mnie, jednocześnie rzucając moją koszulkę gdzieś wgłąb pokoju. 
- Hm, tak. Tak wyglądasz lepiej - pokręciłam głową, kiedy jego oczy skanowały moją klatkę piersiową. Jacob pociągnął mnie do siebie, po czym ponownie popchnął na ścianę. Skrzywiłam się z bólu, na co Jacob się uśmiechnął. Jego ręka była nad moją głową, a druga tuż obok mojego obojczyka, dążył do mojego stanika. Zamknęłam oczy, kiedy prześledziłam okolicę, w których mnie obejmował.
- Miej oczy otwarte, kochanie - jego lewa ręka macała moją pierś, ale po chwili przeniósł ją na mój podbródek, przechylając moją twarz do góry. Otworzyłam oczy, na jego twarzy widniał zły uśmiech.
- Wolisz bardziej komfortowe miejsce? - zapytał, na co pokręciłam głową, ale on nie posłuchał. Jacob zaciągnął mnie do łóżka i pchnął mnie na nie. Usiadł tak, że jego kolana były po obu moich stronach. Po chwili złapał moją dłoń, po czym przywiązał ją do krawędzi łóżka. Czułam, ze gorące łzy spływają mi po twarzy, kiedy zaczął odpinać moje dżinsy. Zamknęłam oczy i pragnęłam, żeby to skończyło się jak najszybciej. Jacob ściągnął moje dżinsy i wyrzucił je tam, gdzie leżała juz moja koszulka. Zaczęłam płakać bardziej, kiedy ręce Jacob'a przebiegły przez moje ciało.
- Nie płacz, kochanie - wymamrotał, przykładając palec do moich ust. Mogłabym powiedzieć, że chce za nie pociągnąć. Torturował mnie tyle, ile tylko mógł. Jego zimna dłoń przebiegła moje udo. Spięłam się, kiedy on bezczelnie się śmiał. 
- Przygotuj się na zmianę swojego życia - szepnął cicho.

Tak oto kochani jest kolejny rozdział. Jestem ciekawa waszej reakcji :)
Teraz mniej wesoła wiadomość, aczkolwiek: dzisiaj miałam wypadek i nie czuję się zbyt dobrze więc nie wiem, kiedy będzie nowy rozdział. BŁAGAM! Nie pytajcie o to, bo to zamiast motywować działa wręcz przeciwnie. Buziaki, kochani :)




czwartek, 22 sierpnia 2013

rozdział 12.

perspektywa Liz.

Dotarłam na miejsce swojej nowej pracy i zauważyłam wysokiego blondwłosego chłopaka za ladą, który akurat pomagał jakiemuś klientowi pewnie w wyborze filmu. Poczekałam w bezpiecznej odległości, aż skończy.
- Cześć, jestem nową stażystką - powiedziałam niepewna. Nigdy nie byłam śmiała w nawiązywaniu nowych znajomości. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Ty musisz być Elizabeth.
- Lizzie - poprawiłam go automatycznie. Chłopak pokiwał głową, rozumiejąc moje rozdrażnienie.
- Jestem Andrew. Będę uczył cię, podczas twojego pobytu tutaj.
- W porządku, super - uśmiechnęłam się do niego.
- Zaplecze jest tam, możesz tam zostawić swoje rzeczy i założyć służbową kamizelkę - przytaknęłam i udałam się w kierunku wskazanym przez Adrew'a.
Ustawiłam swoje rzeczy na ławce i wciągnęłam na siebie jedną z czerwonych kamizelek. Po chwili wróciłam z powrotem do miejsca, gdzie Andrew pomagał już jakimś ludziom. Stanęłam za nim i zaczęłam bawić się moimi palcami za plecami. Kiedy klient odszedł, zadowolony Andrew zwrócił się do mnie.
- Hm, to jest całkiem proste - zaczął - wiesz, jak pracować z gotówką? - spytał.
- Nie bardzo - jęknęłam niepewnie.
- Dobrze. W takim razie, chodź. Pokażę ci wszystko - Andrew podszedł prosto do kasy, a ja podążyłam tuż za nim - To jest bardzo proste - powiedział i lekko pchnął mnie do przodu przed kasę i umieścił obie ręce dookoła mnie, tak żeby też mieć dostęp do maszyny. Jego twarz była blisko mojej - Jeżeli będzie coś nie tak to po prostu do mnie zadzwonisz, ale - Andrew nacisnął kilka przycisków, następnie enter - wystarczy nabić cenę danej rzeczy, a resztę za ciebie zrobi maszyna - pokiwałam głową.
- Brzmi łatwo - wymamrotałam, na co Andrew się zaśmiał.
- To jest dość łatwe.
- Tak - zgodziłam się.
- Kolejnym twoim obowiązkiem tutaj jest upewnienie się, czy wszystko jest w porządku - Andrew powiedział, po czym zrobił kilka kroków w stronę korytarza. Poszłam za nim.
- Po prostu musisz patrzeć, czy filmy są na miejscu. Jeżeli jakiś leży tam, gdzie nie trzeba musisz przenieść go w odpowiednie miejsce - Andrew zatrzymał się i odwrócił twarzą w moją stronę - Jakieś pytania? - pokręciłam głową.
- Nope - uśmiechnęłam się i wsunęłam dłonie w kieszenie swoich dżinsów.Andrew odwzajemnił uśmiech. 
- W porządku. Ja teraz idę popracować przy kasie, a ty może zajmij się segregacją filmów? - spytał. Pokiwałam głową.
- Pewnie - przytaknęłam i rozpoczęłam swoją pracę.
***
- Do widzenia, Andrew - krzyknęłam, kiedy wychodziłam z zaplecza.
- Chcesz, żebym odprowadził cię do drzwi?
- Pewnie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Andrew uśmiechnął się i chwycił swoje rzeczy. Poczekałam na niego, żeby zamknął sklep. W międzyczasie napisałam sms'a do Liam'a, że skończyłam pracę i zaczekam na niego przed głównym wejściem.
- Więc, masz chłopaka? - spojrzałam na ekran mojego telefonu.
- Chyba tak, dlaczego pytasz? - Andrew uśmiechnął się chwiejnie.
- Oh, okej - wymamrotał - On ci to zrobił? - spytał.
- Co? - spojrzałam na niego z zakłopotaniem. Andrew zawahał się, ale podniósł rękę, by dotknąć mojej (nadal) sinej skóry.
- To - wyszeptał. Jego ciepła fala oddechu oblała moją twarz. Wzdrygnęłam się.
- Nie, nie! - krzyknęłam - ja,ja... - co mogę powiedzieć? Myśl, Lizzie! - Upadłam! - świetna odpowiedź, prawda? Andrew posłał mi takie spojrzenie, że z kilometra byłoby widać, że mi nie wierzy.
- Upadłaś? - powtórzył. Usłyszałam sceptyczny ton w jego głosie. Pokiwałam głową. 
- Tak.
- Lizzie - spojrzałam w górę i ujrzałam Liam'a, idącego w naszym kierunku. Czułam jak uśmiech wkradał się na moje usta.
- Hej, Liam - powiedziałam. Podbiegłam do niego i owinęłam ramiona wokół jego talii. Poczułam, że on również owinął swoje ramiona wokół mnie.
- Kto to jest? - Spytał. Był spięty, ale uśmiechał się, szeroko.
- To Andrew, ummm. Mamy tą samą zmianę - Liam kiwnął głową i załapał moją dłoń.
- Miło cię poznać, Andrew.
- Ciebie też - Andrew wyglądał na trochę przytłoczonego, ale podał rękę Liam'owi - Więc to twój chłopak Lizzie? - Liam kiwnął głową za mnie.
- Yep - odpowiedział, spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Powinniśmy pójść i zjeść kolację - szepnęłam, szturchając go w brzuch. Liam się zaśmiał.
- Jasne.
- Narazie Andrew. Zobaczymy się jutro o tej samej porze - Adrew kiwnął głową.
- Do zobaczenia - odwróciliśmy się z Liam'em i poszliśmy na zewnątrz, do samochodu.
- Kto to był? - spytał.
- Po prostu ktoś, z kim muszę pracować - jęknęłam - Nikt ważny.
- On jest zazdrosny - skomentował.
- Jest? - nie zauważyłam tego.
- Bardzo - zaśmiał się - Ty naprawdę nie wiesz jaki masz wpływ na ludzi, Lizzie - poczułam jak rumieniec oblewał moje policzki. Liam zaśmiał się i wygiął swoje usta w szerokim uśmiechu.
- Jesteś głodna.
- Bardzo! - jego czekoladowo-brązowe oczy zaczęły intensywnie wpatrywać się w moje. Lekki uśmiech zagościł na jego ustach, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Wplotłam palce w jego włosy, zanim nasz pocałunek się skończył.
- Chodź - powiedział i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Sama do niego wsiadłam, nie potrzebowałam jego pomocy. Po chwili Liam odpalił samochód i odjechaliśmy.
***
Liam zatrzymał się przed drzwiami mojego domu.
- Przebierz się, zaczekam tutaj - powiedział, po czym pochylił się i przycisnął swoje usta do moich. Kiwnęłam głową i wyszłam z auta. Wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi. Wewnątrz było strasznie ciemno więc zapaliłam światło i pobiegłam do swojego pokoju. Włączyłam światło i zamknęłam drzwi, zasłaniając dokładnie zasłony, zanim zaczęłam się rozbierać. Szybko wyskoczyłam z dżinsów i rzuciłam je na łóżko, to samo zrobiłam z koszulką. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam czarną spódniczkę, którą Courtney dała mi na urodziny w zeszłym roku. Wciągnęłam ją na siebie, sięgała mi trochę przed kolana. Chwyciłam z szafy jakiś pierwszy lepszą koszulkę, padło na różową. Naciągnęłam na nią biały sweter i przeczesałam szczotką włosy. Założyłam szybko z powrotem conversy i chwyciłam w rękę torebkę. Zbiegłam z powrotem na dół. Liam stał przechylony obok swojego samochodu. Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył.
- Podoba mi się za spódnica - powiedział, kiedy byłam już bliżej. Oplótł mnie ręką w pasie, tak, że również dotknął zewnętrznej strony mojego uda. Poczułam adrenalinę we krwi, moje policzki też automatycznie nabrały rumianego koloru. Moja reakcja (jak zawsze) rozbawiła Liam'a.
- Chodź - otworzył mi drzwi.
- Liam - jęknęłam - Nie jedziemy na żadną imprezę, prawda? - Liam pokręcił przeciwnie głową.
- Nie. Mam w planach spotkać się gdzieś z przyjaciółmi, a oni bardzo chcieli cię poznać - powiedział z uśmiechem, na co pokiwałam głową.
- No dobrze - uśmiechnęłam się do niego i siadłam do auta. Liam zamknął za mną drzwi i poszedł do strony kierowcy.
***
- Wydawało mi się, że mówiłeś, że to spotkanie z przyjacielem.
- Jesteśmy, umówiliśmy się tutaj - Liam pociągnął mnie za rękę do klubu nocnego. Przygryzłam wnętrze policzka. Nigdy nie byłam wcześnie w żadnym klubie. Co prawda Courtney dość często próbowała mnie do tego przekonać, ale jakoś to nie moje klimaty. Liam pociągnął mnie do ustronnej budki i zajął miejsce. Po chwili pociągnął mnie w dół, żebym usiadła tuż obok niego.
- Lizzie, to jest Peter, Ally, Blake, Kimberly i Spike - Liam wskazał na każdego z nich dłonią, kiedy wymawiał ich imiona.
- Hej - powiedziała rudowłosa dziewczyna - Jestem Kim - podała mi rękę. Miała na sobie srebrną sukienkę. Niechętnie odwzajemniłam jej uścisk. Po chwili druga dziewczyna, brunetka, też wyciągnęła w moją stronę swoją dłoń - Ally - uśmiechnęła się. Miała na sobie lodowato-niebieską sukienkę. Uzupełniała jej oczy. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
- Jestem Liz - Kim pochyliła się w moją stronę.
- Byłaś już w sypialni? - spytała. Spojrzałam na Liam'a i poczułam, ze moje policzki robią się coraz bardziej czerwone.
- Nie - wyszeptałam. Usłyszałam, że Kim i Ally obok mnie zaczęły chichotać.
- Jak się poznaliście? - spytała Ally.
- Na imprezie - odpowiedziałam grzecznie - Liam, ummmm...pojechał za mną do domu - Kim roześmiała się.
- Brzmi nieźle!
- Zobacz, Liam i Kim też byli ze sobą przez jakiś czas - zaczęła Ally.
- Naprawdę? - spytałam nie dowierzając. Spojrzałam w górę na Liam'a, śmiał się. Kim pokiwała entuzjastycznie głową.
- Tak, a potem poznałam Jessie. Liam był już historią, ale nie odebrał tego zbyt dobrze.
- Oh - uśmiechnęłam się grzecznie, ale miałam mętlik w głowie.
- Idę po drinka, chcesz? - usłyszałam za sobą Liam'a. Odwróciłam się, a on skupił całą swoją uwagę na mnie. 
- O-okej - Liam uśmiechnął się i wstał do wyjścia. Kim i Ally zaczęły już rozmowę o czymś zupełnie innym. Atmosfera stała się napięta. Spojrzałam w bok i zorientowałam się, że Blake też siedzi sam.
- Hej - powiedział. Ally spojrzała na niego przelotnie, ale potem perfidnie zaczęła się na niego gapić.
- Blake - warknęła.
- Ally - odparł, po czym pochylił się w moją stronę i wyszeptał mi do ucha - Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami, dobrze? - zanim zdążyłam odpowiedzieć, Blake ciągnął mnie w kierunku tylnej części sali. Popchnął mnie na ścianę.
- Jesteś tak gorąca - zamruczał. Był stanowczo zbyt blisko mnie. Czułam wybrzuszenie w jego spodniach obok mojego krocza. Blake odgarnął moje włosy i założył mi je za ucho.
- Liam ma dobry gust do kobiet - wyszeptał, po czym zaczął się lekko. Jego usta zaczęły zbliżać się do moich, kiedy nagle został przez kogoś odepchnięty.
- Takim przyjacielem jesteś? - to Liam! - To moja dziewczyna - warknął. Blake wywrócił jedynie swoimi niebieskimi oczami.
- Daj sobie trochę luzu, Liam. Możesz zrobić to z nią wystarczająco szybko - Blake zaśmiał się i oddalił do kabiny.
- Tak mi przykro - zaczął Liam, wręczając mi szklankę - Wszystko w porządku? - pokiwałam głową.
- W porządku - odpowiedziałam cicho. Wzięłam łyk napoju. Przelał się przez moje gardło, pozostawiając niewielkie pieczenie.
- Pierwszy raz? - Liam się zaśmiał.
- Nie piję - odpowiedziałam po prostu, marszcząc nos.
- Można powiedzieć, że musisz się do tego przyzwyczaić. Chodź - Liam załapał mnie za wolną dłoń i pociągnął z powrotem do stolika. Położył nasze napoje na stół i zaciągnął mnie na parkiet.
- Zatańcz dla mnie - wyszeptał mi do ucha. Liam wrócił na swoje miejsce i zauważyłam ciemny błysk w jego oczach (pewnie od alkoholu), ale mimo tego nie czułam się dziwnie z tego powodu. Zawahałam się, kiedy Liam podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach. Zaczęłam kołysać nimi w rytm basu. Kiedy piosenka się skończyła, Liam pochylił się bliżej.
- Chodźmy do domu - wyszeptał. Pokiwałam głową w milczeniu, kiedy brał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia klubu prosto do samochodu.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

rozdział 11.


- Co z moją pracą? – spytałam, kiedy zapinałam swój pas. Liam odpalił samochód i ruszył.
- Zadzwoniłem tam wcześniej – odpowiedział spokojnie.
- Wywalą mnie, jeżeli nie będę tam chodzić – wybełkotałam, na co ten tylko wzruszył ramionami.
- Ta praca nie jest twoją ostatecznością, jest wiele innych.
- Ale ta mi się podoba – zaskomlałam, kąciki ust Liam’a powędrowały ku górze.
- Przecież jeszcze tam nie byłaś.
- I nigdy nie będę, jak będziesz wymyślać mi choroby.
- No cóż – zaczął Liam i spojrzał na mnie, w jego brązowych oczach tańczyły radosne świetliki. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu - co z tego? – jego brwi złączyły się w całość.
- Nic - warknęłam - Jedź .
***
- Dokąd idziemy? – spytałam. Myślałam, że jedziemy gdzieś do restauracji. Niestety rzeczywistość była inna. Szliśmy po wietrznej plaży splątani dłońmi. Moje włosy leciały wszędzie. Chyba zaczynał padać deszcz.
- Zaufaj mi – uśmiechnął się i pociągnął mnie w kierunku wody.
- Jest zbyt zimno - wyskomlałam, a w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech Liam’a​​.
- Ja już się postaram, żeby było ci ciepło, kochanie. Zaufaj mi – Liam puścił moją rękę i zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona. Biała koszulka, która wcześniej kryła się pod skórzaną kurtką idealnie okalała mięśnie jego klatki piersiowej. Walczyłam z samą sobą, żeby nie oblać się rumieńcem.
- Lepiej? – spytał z troską w głosie, pokiwałam twierdząco głową. Liam uśmiechnął się szeroko na moją odpowiedź i sięgnął po moją ręką. Pociągnął mnie w stronę plaży. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko usiadaliśmy.
- Dlaczego tu jesteśmy? - spytałam, siedząc obok niego.
- Bo muszę ci coś powiedzieć – wyraz jego twarzy zmienił się z wesołej na mega poważną.
- Dlaczego tutaj? – spytałam. Widziałam, że Liam walczy z uśmiechem, ale koniec końców powstrzymał się od niego.
- Zadajesz zbyt wiele pytań – zaśmiał się, ale czułam zdenerwowanie w jego głosie.
- Wszystko w porządku?
- Tak, jest w porządku – Liam odwrócił wzrok na fale.
- To, co się dzieje?
- Przed tym wszystkim – zaczął Liam - był ktoś jeszcze.
- Co masz na myśli? - Liam odetchnął ciężko.
- Miałem na myśli czas przed tym całym bałaganem w pracy - wyjaśnił – kiedy to się stało spieprzyło cały porządek.
- Kim była?
- Danielle – odpowiedział, ale nie patrzył na mnie. Miał na twarzy pół-uśmiech i błysk w oczach.
- Co się stało? – po tym pytaniu jego uśmiech automatycznie zniknął, zastąpił go mrok trzaskający z jego oczu.
- To nie powinno się zdarzyć – wymamrotał – nawet nie mogę jej powiedzieć, że mi przykro, rozumiesz? – spytał. Kiwnęłam głową, rozumiejąc. Chociaż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi.
JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ, PERSPEKTYWA LIAMA
- Nie rozumiem, Liam, co się stało? – Daniell znów podniosła głos.
- Czego nie rozumiesz? - warknąłem - Wyjaśniałem ci to wiele razy - jej brązowe oczy rozszerzyły się ze złości.
- Nigdy nie wyjaśniłeś mi tego - krzyknęła.
- Owszem, wyjaśniałem – już nawet zapomniałem o co się kłóciliśmy, robiliśmy to ostatnio zdecydowani zbyt często. Danielle przewróciła oczami.
- Jestem tym zmęczona, przepraszam, Liam - chwyciła swój sweter i włożyła buty.
- Gdzie idziesz?
- Wyjeżdżam - krzyknęła - Nie podoba mi się to, że walczysz ten sposób – powiedziała łagodnie.
- Nie walczę.
- Tak, tak - zakpiła - Przykro mi, Liam – jej ton był miękki, jakby mówiła do dziecka. Zaciągnęła sweter na ramiona, podniosła się i delikatnie przycisnęła swoje usta do moich. Spojrzałem na nią oniemiały, kiedy opuszczała mój dom. Kiedy drzwi trzasnęły, zrozumiałem co straciłem. Czułem gniew. Adrenalina krążyła we moich żyłach, po kolejnej bezsensownej kłótni z nią. Przeczesałem włosy ręką, po czym nie patrząc na nim walnąłem z całej siły ręką w ścianę. Kiedy oderwałem ją od niej, moje kostki były całe białe od pyłu gipsowego. Czułem się trochę lepiej. Walnąłem jeszcze raz i jeszcze i ponownie aż moja ręka zaczęła krwawić. Usłyszałem, że mój telefon brzęczy gdzieś w tle. Podniosłem go szybko i zauważyłem, że to Daniell.
- Halo?
- Liam, ktoś mnie śledzi - szepnęła do telefonu.-
- Gdzie jesteś, przyjdę po ciebie - warknąłem. Złapałam kluczyki i kurtkę.
- Jestem na rogu ulicy- głos Daniell został ucięty przez huk wystrzałów. Usłyszałem jak coś po chwili uderza o ziemię.
- Danielle? – zacząłem krzyczeć jej imię do telefonu.
-  Następnym razem nauczysz się płacić na czas - szorstki głos warknął.
- Co zrobiłeś Danielle? - mężczyzna roześmiał się  tylko - to tylko kawałek  tego, co tak naprawdę mogę zrobić. Zapłać na czas następnym razem - połączenie zostało przerwane, a światła zaczęły mi  migotać przed oczami.Upadłem na kolana i zacząłem krzyczeć.
TERAŹNIEJSZOŚĆ, PERSPEKTYWA LIZ
Patrzyłam jak łzy napływały do oczu Liam’a.  
- Nie musisz mówić więcej - wyszeptałam. Odwróciłam się delikatnie i wytarłam łzy spływające po jego policzku. Bolało mnie to, że musiałam oglądać go aż tak smutnego. Liam nigdy nie okazywał słabości. Chciałam, żeby poczuł się lepiej. Liam spojrzał mi w oczy.
- W dniu, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem - szepnął - wyglądasz tak jak ona. Wiedziałem, że muszę cię chronić przed nimi.
- Przed kim? – spytałam, na co Liam tylko pokręcił głową.
- Nie musisz wiedzieć - rzekł – im mniej wiesz, tym lepiej - Liam spojrzał w niebo – nie powinniśmy siedzieć tutaj w taką pogodę - Liam odsunął się ode mnie i wstał. Wyciągnął ręce, bym też wstała. Przyjąłem jego propozycję  i wsunęłam dłoń w jego. Na twarzy Liam’a znów pojawił się ten cudowny i słodki pół-uśmiech. W sumie nie wiem, czy to była ulga, czy smutek w jego oczach. Może po trochu, ale mi się to podobało. Zastanawiałam się, czy jest coś, co ukrywa.
***
Liam wydawał się trochę oschły od czasu, kiedy rozmawialiśmy po południu na plaży. Na zewnątrz padał deszcz i co jakiś czas grzmiało.
- Liam – wymamrotałam. Spojrzał na mnie.
- Jest późno, powinniśmy iść do łóżka - Liam pokiwał głową i zaprowadził mnie do sypialni. Rzucił mi swój t-shirt więc poszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Kiedy wróciłam do sypialni, Liam był już w łóżku. Wspięłam się i zaciągnęłam koc aż pod brodę. Podskoczyłam, kiedy usłyszałam kolejny grzmot pioruna. Poczułam jak czyjeś ramiona owinęły się wokół mojej talii i przyciągnęły do siebie, to był Liam. Jego dotyk ogrzał mnie natychmiast.
- Dziękuję - wymamrotałam. Poczułam jak Liam lekko cmoka mnie w czoło.
- Jest w porządku, aniołku, idź spać - wyszeptał. Pchnęłam się w górę na ramionach i pocałowała go w usta.
- Wszystko w porządku, idź spać – wyszeptałam.  Liam skinął głową i zamknął oczy. Zrobiłam to samo i zapadłam w głęboki sen.
***
PERSPEKTYWA LIAM’A
Obudziłem się rano i zobaczyłem Liz obok mnie. Wygląda tak pięknie, kiedy śpi. Wygląda na kruchą, jakby miała za chwileczkę pęknąć, jeżeli ktoś by ją dotknął. Uśmiechnąłem się sam do siebie i nie mogłem się oprzeć. Pochyliłem się i pocałowałem ją w usta. Jej zielone oczy automatycznie się otworzyły, kiedy oderwałem się od niej, uśmiechnęła się.
- Dzień dobry – wymamrotała sennie.
- Dzień dobry, piękna – szepnąłem. Jej policzki nabrały koloru bladej czerwieni.
- Jesteś urocza, kiedy się rumienisz – podniosłem rękę i odgarnąłem włosy wpadające na jej twarz.
– Dzięki - wymamrotała, na co cmoknąłem ją w czoło.
- Wiesz, że muszę iść dziś do pracy – jęknęła.
- W porządku, też muszę załatwić parę rzeczy u siebie w pracy - powiedziałem.
- Będziesz tam? - Spytała.
- Tak, to jest moja praca - Liz pokręciła głową i ukryła twarz w swoich dłoniach.
- Liz, co się stało? – nie odpowiedziała, jedynie pokręciła głową. Położyłem rękę na jej ramieniu.
- Spójrz na mnie – w jej oczach wychwyciłem strach - co jest nie tak?
- Jacob może być tam - szepnęła.
- Nie, go tam nie będzie.
- O-on mógł, może cię zranić - nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
- On mnie nawet nie dotknie – zapewniłem.
- Obiecujesz? – spytała.
- Obiecuję! - odpowiedziałem - teraz chodź, musimy wstać - pocałowałem ją w czoło, zanim energicznie podniosłem się z łóżka.