piątek, 30 sierpnia 2013

rozdział 13.

Liam zaciągnął mnie do swojego mieszkania.
- Przykro mi z powodu Blake'a - przeprosił, znów. Wydaje mi się, że już po raz pięćdziesiąty. 
- Mówiłam ci Liam, żebyś przestał. Uspokój się - podniosłam rękę i pogłaskałam go po policzku. Liam wziął moją rękę w swoją i przeniósł ją do swoich ust. Delikatnie muskał skórę mojej dłoni. Zauważyłam, że kolor jego oczu z każdą sekundą ciemnieje.
- Ufasz mi? - spytał. Pokiwałam głową.
- Tak - wyszeptałam, na co Liam szeroko się uśmiechnął.
- To dobrze, bo chcę czegoś spróbować - poczułam ukucie strachu wypełniające moje żyły. Liam najwidoczniej wyczuł moją reakcje i roześmiał się.
- Nie martw się - wymamrotał, pochylił się i ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego oddech przy moim uchu. 
- Będę cię chronić - ręce Liama oplotły moją talię. Po chwili całkowicie niespodziewanie podniósł mnie do góry. Automatycznie oplotłam nogi wokół jego talii. Jego usta szybko przylgnęły do moich. Liam położył mnie na łóżku. Figlarny uśmiech zagościł na jego ustach. Liam podciągnął moją spódnicę, do pasa, a jego ręka powędrowała na wewnętrzną stronę mojego uda. Wzdrygnęłam się, kiedy jego palce zaczepiły o moją bieliznę. Usiadłam, ale od razu poczułam jak Liam ponownie oplata mnie wokół talii. 
- Spokojnie - wymamrotał do moich ust. Jego palce ponownie znalazły pasemko moich majtek, po chwili były już w nich. Moje ciało automatycznie się napięło, gdy jego palce dotknęły moją wrażliwą okolicę. Jego palce idealnie współgrały z moim wejściem. Spięłam się i lekko zacisnęłam tą okolicę, ale Liam zrobił jeden ruch i ponownie byłam rozluźniona i "otwarta". Moje plecy wygięły się w łuk, kiedy jego mały palec wsunął się we mnie. Dyszałam i wbiłam paznokcie w łóżko, kiedy wsuwał go i wysuwał. Liam zachichotał, kiedy całkowicie go ze mnie wyciągnął. Obserwowałam go, kiedy podniósł ten palec do ust i powoli zaczął go ssać. Zaczęłam myśleć, co się stanie dalej. Czy on naprawdę chce to zrobić?
- Liam - położył palec na moich ustach, żeby mnie uciszyć - chcesz to zrobić? - Liam wysłał mi pytające spojrzenie, jakby nikt nigdy go o to nie zapytał.
- To znaczy, że nie chcesz? - starałam się usiąść, ale bez powodzenia.
- Nie, nie wiem - odpowiedziałam cicho. Liam wypuścił głęboki oddech i usiadł. Zrobiłam to samo, po czym obciągnęłam swoją spódnicę. Liam uśmiechnął się lekko.
- Lubię, kiedy robisz to w ten sposób - zaśmiał się. Otworzyłam szeroko usta i uderzyłam go.
- ow, co to było? - spytał, ale miałam to gdzieś. Zignorowałam go. Szybko wygramoliłam się z łóżka i podbiegłam do drzwi. 
- Lizzie, czekaj! - to wszystko jest jak deja vu, ale odwróciłam się twarzą do niego. Wyglądał na nieźle zdziwionego.  
- Zawieź mnie do domu, teraz! - warknęłam, odcinając jego słowa.
- Ale..
- Teraz, Liam! - usłyszałam, ze nucił coś pod nosem, kiedy wracał do mieszkania, aby wziąć klucze. Po drodze chwycił jeszcze swoją skórzaną kurtkę. Chciał umieścić ją na moich ramionach, ale się oddaliłam. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, kiedy tylko Liam je odblokował. Wsiadłam i od razu skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Liam wsiadł na swoje miejsce i odpalił silnik.
***
Patrzyłam przez okno mojej sypialni, kiedy Liam odjeżdżał. Szybko przebrałam się w piżamę i padłam zmęczona na łóżko, jednocześnie słysząc buczenie telefonu. Podniosłam go i na ekranie zobaczyłam wiadomość od Liama.
Od: Liam.

dobranoc piękna.
***
tydzień później.
Nie widziałam, nie słyszałam Liam'a od tygodnia. Moje życie powoli wracało do normy. Muszę przyznać, ze mi go brakowało, ale jednak zdecydowanie lepiej było bez niego. 
- Możesz dzisiaj zamknąć? - zapytał Andrew.
- Tak, jasne - Andrew uśmiechnął się i poprawił swoje włosy.
- W porządku. Wiesz, gdzie są klucze i hasła do alarmu? - przewróciłam oczami.
- Oczywiście, Andrew. Powtarzałeś mi już to tysiąc razy - Andrew roześmiał się.
- Chciałem się upewnić. Do zobaczenia za kilka dni - powiedział, kiedy łapał swoje rzeczy i szykował się do wyjścia.
***
Kończyłam układanie filmów przed zamknięciem sklepu. Do tej pory ta praca jest naprawdę fajna. Uwielbiam ją. Jest lepiej, niż w kawiarni, jeśli mam być szczera. Wzięłam swoją torbę i podeszłam do drzwi, ustawiając alarm po drodze. Szłam już po ulicy przed centrum handlowym, kiedy zobaczyłam cień. Obróciłam się i spojrzałam kątem oka. Dziwna, zakapturzona postać obserwowała mnie. Strach przelał się w moje żyły. Wyciągnęłam po cichu telefon z mojej torby i szłam dalej w pobliżu oświetlonych sklepów. Wybrałam numer i podniosłam telefon na wysokość ucha.
- Halo? - usłyszałam męski głos. Poczułam przeszywające ukłucie w piersi, kiedy usłyszałam męski głos. Liam.
- Ktoś mnie śledzi - szepnęłam do telefonu. 
- Gdzie jesteś? - spytał.
- Ja po prostu wyszłam z pracy - wymamrotałam.
- Wejdź do środka, przyjadę po ciebie - powiedział, na co skinęłam głową, gdy usłyszałam głuchą ciszę po drugiej stronie. Odwróciłam się, aby wrócić do centrum handlowego. Nieznajomy udał się za mną. Starałam się zachować spokój, kiedy szłam do sklepu. Poczułam, że mój telefon zaczął brzęczeć w kieszeni. Wyciągnęłam go.
Od: Liam.
Jestem prawie na miejscu, gdzie jesteś?
Wystukiwałam już odpowiedź, kiedy ktoś pociągnął mnie do bocznych drzwi. Krzyknęłam, ale szorstka ręka została umieszczona na moich ustach.
- Słuchaj, kochanie - szepnął niemiły głos przy moim uchu - posłuchaj mnie, a wszystko będzie dobrze - zmęczona, wykręciłam się z jego uścisku. To tylko zaostrzyło całą sytuację. Dokuczył mi grymas bólu.
- Jest dobrze kochanie. Uczcimy to później, prawda? - moje oczy rozszerzyły się ze strachu, jak zdałam sobie sprawę, kto to był.
- Jacob! - krzyknęłam, ale mój głos został od razu stłumiony przez jego ręce. Usłyszał mnie jednak, bo zaśmiał się szorstko.
- Masz rację, kochanie. Wróciłem, zemsta czeka! - jego gorący oddech był tuż przy moim uchu. Pokręciłam głową, próbując pozbyć się swoich myśli. Spokojnie, Liz. Liam jedzie po ciebie, nie masz czym się martwić. Jacob zaciągnął mnie na tył parkingu. Zostałam wepchnięta do ciemnej furgonetki. Zanim mogłam się obronić i wyskoczyć, Jacob zatrzasnął drzwi. Usłyszałam trzask, ale mimo wszystko zaczęłam walić w nie. Mój telefon zabrzęczał ponownie. Zupełnie zapomniałam, że go miałam. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.

Od: Liam.
Gdzie jesteś? Wszystko okej?


Szybko mu odpisałam.
To Jacob. Zamknął mnie w furgonetce. Nie wiem, co się dzieje.
Usłyszałam, że pojazd został odpalony, a po chwili ruszył. Wpadłam na tylne drzwi. Przeleciał mnie strach, co on chce mi zrobić? Poczułam, że telefon wibruje mi w dłoni.
Od: Liam.
Nie martw się, nadchodzę. Jacob nie może cię dotknąć.
Zmusiłam się do uśmiechu, kiedy usłyszałam głos Jacob'a.
- Gdzie jest złoty chłopczyk? - spytał, wahałam się z odpowiedzią - Odpowiedz mi! - krzyknął.
- J-ja nie wiem - to jest trochę prawdziwe w końcu nie wiem, gdzie on jest. Jacob zaśmiał się. Widziałam go, kiedy się uśmiechał w lusterku wstecznym.
- Liam dostanie dużą niespodziankę - usłyszałam bełkot. Liam, pospiesz się! Potrzebuję cię!
***
Obudziłam się w ciemnym pokoju, niedługo później. Poczułam, że moje ręce były związane za plecami. Pchnęłam się w górę i oparłam o ścianę. Pokój był całkowicie pusty. Jedynym wyjątkiem było łóżko, które stało w rogu. Skrzywiłam się na myśl o tym, co Jacob zaplanował dla mnie. Spojrzałam w górę, kiedy drzwi się otworzyły.
- Cóż, wygląda na to, że ktoś postanowił się obudzić - Jacob zadrwił. Skuliłam się pod ścianą. Jacob zaśmiał się i podszedł do mnie. Podniósł mnie i obrócił twarzą do ściany. Jego ręce trzymały moje nadgarstki. Chciałam się obrócić, ale upadłam na podłogę. Jacob trzymał mnie tyłem do siebie.
- Zazwyczaj zostawiam to dla szczególnych dziewczyn - wymamrotał mi do ucha. Jacob znów obrócił mnie twarzą do niego. Mały uśmiech rozciągnął się na jego ustach. 
- Myślę, że jesteś bardzo szczególna. Prawda? - pokręciłam głową i zrobiłam krok do tyłu. Zostałam zamknięta w żelaznym uścisku więc nawet nie mogłam się ruszyć.
- L-Liam jedzie po mnie. On wie, że to ty - Jacob zaśmiał się. 
- Zadbałem o niego, kiedy spałaś, kochanie - ukuło mnie coś w piersi, kiedy pomyślałam, że Jacob mógł go zranić. Czułam złość, a adrenalina paliła moje żyły, kiedy podniosłam rękę, aby go uderzyć. Jacob szybko się obronił i pchnął mnie na ścianę. Umieścił moje ręce nad głową i zahaczył swoje palce na rąbku mojej koszulki.
- Myślę, że bez tego wyglądasz lepiej - szepnął.
- Nie! Proszę, nie! - błagałam. Jacob uśmiechnął się i podniósł bluzkę nad moją głowę. Przytrzymał mój nadgarstek, żeby ściągnął ją całkowicie. Popchnął mnie, jednocześnie rzucając moją koszulkę gdzieś wgłąb pokoju. 
- Hm, tak. Tak wyglądasz lepiej - pokręciłam głową, kiedy jego oczy skanowały moją klatkę piersiową. Jacob pociągnął mnie do siebie, po czym ponownie popchnął na ścianę. Skrzywiłam się z bólu, na co Jacob się uśmiechnął. Jego ręka była nad moją głową, a druga tuż obok mojego obojczyka, dążył do mojego stanika. Zamknęłam oczy, kiedy prześledziłam okolicę, w których mnie obejmował.
- Miej oczy otwarte, kochanie - jego lewa ręka macała moją pierś, ale po chwili przeniósł ją na mój podbródek, przechylając moją twarz do góry. Otworzyłam oczy, na jego twarzy widniał zły uśmiech.
- Wolisz bardziej komfortowe miejsce? - zapytał, na co pokręciłam głową, ale on nie posłuchał. Jacob zaciągnął mnie do łóżka i pchnął mnie na nie. Usiadł tak, że jego kolana były po obu moich stronach. Po chwili złapał moją dłoń, po czym przywiązał ją do krawędzi łóżka. Czułam, ze gorące łzy spływają mi po twarzy, kiedy zaczął odpinać moje dżinsy. Zamknęłam oczy i pragnęłam, żeby to skończyło się jak najszybciej. Jacob ściągnął moje dżinsy i wyrzucił je tam, gdzie leżała juz moja koszulka. Zaczęłam płakać bardziej, kiedy ręce Jacob'a przebiegły przez moje ciało.
- Nie płacz, kochanie - wymamrotał, przykładając palec do moich ust. Mogłabym powiedzieć, że chce za nie pociągnąć. Torturował mnie tyle, ile tylko mógł. Jego zimna dłoń przebiegła moje udo. Spięłam się, kiedy on bezczelnie się śmiał. 
- Przygotuj się na zmianę swojego życia - szepnął cicho.

Tak oto kochani jest kolejny rozdział. Jestem ciekawa waszej reakcji :)
Teraz mniej wesoła wiadomość, aczkolwiek: dzisiaj miałam wypadek i nie czuję się zbyt dobrze więc nie wiem, kiedy będzie nowy rozdział. BŁAGAM! Nie pytajcie o to, bo to zamiast motywować działa wręcz przeciwnie. Buziaki, kochani :)




czwartek, 22 sierpnia 2013

rozdział 12.

perspektywa Liz.

Dotarłam na miejsce swojej nowej pracy i zauważyłam wysokiego blondwłosego chłopaka za ladą, który akurat pomagał jakiemuś klientowi pewnie w wyborze filmu. Poczekałam w bezpiecznej odległości, aż skończy.
- Cześć, jestem nową stażystką - powiedziałam niepewna. Nigdy nie byłam śmiała w nawiązywaniu nowych znajomości. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Ty musisz być Elizabeth.
- Lizzie - poprawiłam go automatycznie. Chłopak pokiwał głową, rozumiejąc moje rozdrażnienie.
- Jestem Andrew. Będę uczył cię, podczas twojego pobytu tutaj.
- W porządku, super - uśmiechnęłam się do niego.
- Zaplecze jest tam, możesz tam zostawić swoje rzeczy i założyć służbową kamizelkę - przytaknęłam i udałam się w kierunku wskazanym przez Adrew'a.
Ustawiłam swoje rzeczy na ławce i wciągnęłam na siebie jedną z czerwonych kamizelek. Po chwili wróciłam z powrotem do miejsca, gdzie Andrew pomagał już jakimś ludziom. Stanęłam za nim i zaczęłam bawić się moimi palcami za plecami. Kiedy klient odszedł, zadowolony Andrew zwrócił się do mnie.
- Hm, to jest całkiem proste - zaczął - wiesz, jak pracować z gotówką? - spytał.
- Nie bardzo - jęknęłam niepewnie.
- Dobrze. W takim razie, chodź. Pokażę ci wszystko - Andrew podszedł prosto do kasy, a ja podążyłam tuż za nim - To jest bardzo proste - powiedział i lekko pchnął mnie do przodu przed kasę i umieścił obie ręce dookoła mnie, tak żeby też mieć dostęp do maszyny. Jego twarz była blisko mojej - Jeżeli będzie coś nie tak to po prostu do mnie zadzwonisz, ale - Andrew nacisnął kilka przycisków, następnie enter - wystarczy nabić cenę danej rzeczy, a resztę za ciebie zrobi maszyna - pokiwałam głową.
- Brzmi łatwo - wymamrotałam, na co Andrew się zaśmiał.
- To jest dość łatwe.
- Tak - zgodziłam się.
- Kolejnym twoim obowiązkiem tutaj jest upewnienie się, czy wszystko jest w porządku - Andrew powiedział, po czym zrobił kilka kroków w stronę korytarza. Poszłam za nim.
- Po prostu musisz patrzeć, czy filmy są na miejscu. Jeżeli jakiś leży tam, gdzie nie trzeba musisz przenieść go w odpowiednie miejsce - Andrew zatrzymał się i odwrócił twarzą w moją stronę - Jakieś pytania? - pokręciłam głową.
- Nope - uśmiechnęłam się i wsunęłam dłonie w kieszenie swoich dżinsów.Andrew odwzajemnił uśmiech. 
- W porządku. Ja teraz idę popracować przy kasie, a ty może zajmij się segregacją filmów? - spytał. Pokiwałam głową.
- Pewnie - przytaknęłam i rozpoczęłam swoją pracę.
***
- Do widzenia, Andrew - krzyknęłam, kiedy wychodziłam z zaplecza.
- Chcesz, żebym odprowadził cię do drzwi?
- Pewnie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Andrew uśmiechnął się i chwycił swoje rzeczy. Poczekałam na niego, żeby zamknął sklep. W międzyczasie napisałam sms'a do Liam'a, że skończyłam pracę i zaczekam na niego przed głównym wejściem.
- Więc, masz chłopaka? - spojrzałam na ekran mojego telefonu.
- Chyba tak, dlaczego pytasz? - Andrew uśmiechnął się chwiejnie.
- Oh, okej - wymamrotał - On ci to zrobił? - spytał.
- Co? - spojrzałam na niego z zakłopotaniem. Andrew zawahał się, ale podniósł rękę, by dotknąć mojej (nadal) sinej skóry.
- To - wyszeptał. Jego ciepła fala oddechu oblała moją twarz. Wzdrygnęłam się.
- Nie, nie! - krzyknęłam - ja,ja... - co mogę powiedzieć? Myśl, Lizzie! - Upadłam! - świetna odpowiedź, prawda? Andrew posłał mi takie spojrzenie, że z kilometra byłoby widać, że mi nie wierzy.
- Upadłaś? - powtórzył. Usłyszałam sceptyczny ton w jego głosie. Pokiwałam głową. 
- Tak.
- Lizzie - spojrzałam w górę i ujrzałam Liam'a, idącego w naszym kierunku. Czułam jak uśmiech wkradał się na moje usta.
- Hej, Liam - powiedziałam. Podbiegłam do niego i owinęłam ramiona wokół jego talii. Poczułam, że on również owinął swoje ramiona wokół mnie.
- Kto to jest? - Spytał. Był spięty, ale uśmiechał się, szeroko.
- To Andrew, ummm. Mamy tą samą zmianę - Liam kiwnął głową i załapał moją dłoń.
- Miło cię poznać, Andrew.
- Ciebie też - Andrew wyglądał na trochę przytłoczonego, ale podał rękę Liam'owi - Więc to twój chłopak Lizzie? - Liam kiwnął głową za mnie.
- Yep - odpowiedział, spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Powinniśmy pójść i zjeść kolację - szepnęłam, szturchając go w brzuch. Liam się zaśmiał.
- Jasne.
- Narazie Andrew. Zobaczymy się jutro o tej samej porze - Adrew kiwnął głową.
- Do zobaczenia - odwróciliśmy się z Liam'em i poszliśmy na zewnątrz, do samochodu.
- Kto to był? - spytał.
- Po prostu ktoś, z kim muszę pracować - jęknęłam - Nikt ważny.
- On jest zazdrosny - skomentował.
- Jest? - nie zauważyłam tego.
- Bardzo - zaśmiał się - Ty naprawdę nie wiesz jaki masz wpływ na ludzi, Lizzie - poczułam jak rumieniec oblewał moje policzki. Liam zaśmiał się i wygiął swoje usta w szerokim uśmiechu.
- Jesteś głodna.
- Bardzo! - jego czekoladowo-brązowe oczy zaczęły intensywnie wpatrywać się w moje. Lekki uśmiech zagościł na jego ustach, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Wplotłam palce w jego włosy, zanim nasz pocałunek się skończył.
- Chodź - powiedział i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Sama do niego wsiadłam, nie potrzebowałam jego pomocy. Po chwili Liam odpalił samochód i odjechaliśmy.
***
Liam zatrzymał się przed drzwiami mojego domu.
- Przebierz się, zaczekam tutaj - powiedział, po czym pochylił się i przycisnął swoje usta do moich. Kiwnęłam głową i wyszłam z auta. Wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi. Wewnątrz było strasznie ciemno więc zapaliłam światło i pobiegłam do swojego pokoju. Włączyłam światło i zamknęłam drzwi, zasłaniając dokładnie zasłony, zanim zaczęłam się rozbierać. Szybko wyskoczyłam z dżinsów i rzuciłam je na łóżko, to samo zrobiłam z koszulką. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam czarną spódniczkę, którą Courtney dała mi na urodziny w zeszłym roku. Wciągnęłam ją na siebie, sięgała mi trochę przed kolana. Chwyciłam z szafy jakiś pierwszy lepszą koszulkę, padło na różową. Naciągnęłam na nią biały sweter i przeczesałam szczotką włosy. Założyłam szybko z powrotem conversy i chwyciłam w rękę torebkę. Zbiegłam z powrotem na dół. Liam stał przechylony obok swojego samochodu. Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył.
- Podoba mi się za spódnica - powiedział, kiedy byłam już bliżej. Oplótł mnie ręką w pasie, tak, że również dotknął zewnętrznej strony mojego uda. Poczułam adrenalinę we krwi, moje policzki też automatycznie nabrały rumianego koloru. Moja reakcja (jak zawsze) rozbawiła Liam'a.
- Chodź - otworzył mi drzwi.
- Liam - jęknęłam - Nie jedziemy na żadną imprezę, prawda? - Liam pokręcił przeciwnie głową.
- Nie. Mam w planach spotkać się gdzieś z przyjaciółmi, a oni bardzo chcieli cię poznać - powiedział z uśmiechem, na co pokiwałam głową.
- No dobrze - uśmiechnęłam się do niego i siadłam do auta. Liam zamknął za mną drzwi i poszedł do strony kierowcy.
***
- Wydawało mi się, że mówiłeś, że to spotkanie z przyjacielem.
- Jesteśmy, umówiliśmy się tutaj - Liam pociągnął mnie za rękę do klubu nocnego. Przygryzłam wnętrze policzka. Nigdy nie byłam wcześnie w żadnym klubie. Co prawda Courtney dość często próbowała mnie do tego przekonać, ale jakoś to nie moje klimaty. Liam pociągnął mnie do ustronnej budki i zajął miejsce. Po chwili pociągnął mnie w dół, żebym usiadła tuż obok niego.
- Lizzie, to jest Peter, Ally, Blake, Kimberly i Spike - Liam wskazał na każdego z nich dłonią, kiedy wymawiał ich imiona.
- Hej - powiedziała rudowłosa dziewczyna - Jestem Kim - podała mi rękę. Miała na sobie srebrną sukienkę. Niechętnie odwzajemniłam jej uścisk. Po chwili druga dziewczyna, brunetka, też wyciągnęła w moją stronę swoją dłoń - Ally - uśmiechnęła się. Miała na sobie lodowato-niebieską sukienkę. Uzupełniała jej oczy. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
- Jestem Liz - Kim pochyliła się w moją stronę.
- Byłaś już w sypialni? - spytała. Spojrzałam na Liam'a i poczułam, ze moje policzki robią się coraz bardziej czerwone.
- Nie - wyszeptałam. Usłyszałam, że Kim i Ally obok mnie zaczęły chichotać.
- Jak się poznaliście? - spytała Ally.
- Na imprezie - odpowiedziałam grzecznie - Liam, ummmm...pojechał za mną do domu - Kim roześmiała się.
- Brzmi nieźle!
- Zobacz, Liam i Kim też byli ze sobą przez jakiś czas - zaczęła Ally.
- Naprawdę? - spytałam nie dowierzając. Spojrzałam w górę na Liam'a, śmiał się. Kim pokiwała entuzjastycznie głową.
- Tak, a potem poznałam Jessie. Liam był już historią, ale nie odebrał tego zbyt dobrze.
- Oh - uśmiechnęłam się grzecznie, ale miałam mętlik w głowie.
- Idę po drinka, chcesz? - usłyszałam za sobą Liam'a. Odwróciłam się, a on skupił całą swoją uwagę na mnie. 
- O-okej - Liam uśmiechnął się i wstał do wyjścia. Kim i Ally zaczęły już rozmowę o czymś zupełnie innym. Atmosfera stała się napięta. Spojrzałam w bok i zorientowałam się, że Blake też siedzi sam.
- Hej - powiedział. Ally spojrzała na niego przelotnie, ale potem perfidnie zaczęła się na niego gapić.
- Blake - warknęła.
- Ally - odparł, po czym pochylił się w moją stronę i wyszeptał mi do ucha - Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami, dobrze? - zanim zdążyłam odpowiedzieć, Blake ciągnął mnie w kierunku tylnej części sali. Popchnął mnie na ścianę.
- Jesteś tak gorąca - zamruczał. Był stanowczo zbyt blisko mnie. Czułam wybrzuszenie w jego spodniach obok mojego krocza. Blake odgarnął moje włosy i założył mi je za ucho.
- Liam ma dobry gust do kobiet - wyszeptał, po czym zaczął się lekko. Jego usta zaczęły zbliżać się do moich, kiedy nagle został przez kogoś odepchnięty.
- Takim przyjacielem jesteś? - to Liam! - To moja dziewczyna - warknął. Blake wywrócił jedynie swoimi niebieskimi oczami.
- Daj sobie trochę luzu, Liam. Możesz zrobić to z nią wystarczająco szybko - Blake zaśmiał się i oddalił do kabiny.
- Tak mi przykro - zaczął Liam, wręczając mi szklankę - Wszystko w porządku? - pokiwałam głową.
- W porządku - odpowiedziałam cicho. Wzięłam łyk napoju. Przelał się przez moje gardło, pozostawiając niewielkie pieczenie.
- Pierwszy raz? - Liam się zaśmiał.
- Nie piję - odpowiedziałam po prostu, marszcząc nos.
- Można powiedzieć, że musisz się do tego przyzwyczaić. Chodź - Liam załapał mnie za wolną dłoń i pociągnął z powrotem do stolika. Położył nasze napoje na stół i zaciągnął mnie na parkiet.
- Zatańcz dla mnie - wyszeptał mi do ucha. Liam wrócił na swoje miejsce i zauważyłam ciemny błysk w jego oczach (pewnie od alkoholu), ale mimo tego nie czułam się dziwnie z tego powodu. Zawahałam się, kiedy Liam podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach. Zaczęłam kołysać nimi w rytm basu. Kiedy piosenka się skończyła, Liam pochylił się bliżej.
- Chodźmy do domu - wyszeptał. Pokiwałam głową w milczeniu, kiedy brał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia klubu prosto do samochodu.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

rozdział 11.


- Co z moją pracą? – spytałam, kiedy zapinałam swój pas. Liam odpalił samochód i ruszył.
- Zadzwoniłem tam wcześniej – odpowiedział spokojnie.
- Wywalą mnie, jeżeli nie będę tam chodzić – wybełkotałam, na co ten tylko wzruszył ramionami.
- Ta praca nie jest twoją ostatecznością, jest wiele innych.
- Ale ta mi się podoba – zaskomlałam, kąciki ust Liam’a powędrowały ku górze.
- Przecież jeszcze tam nie byłaś.
- I nigdy nie będę, jak będziesz wymyślać mi choroby.
- No cóż – zaczął Liam i spojrzał na mnie, w jego brązowych oczach tańczyły radosne świetliki. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu - co z tego? – jego brwi złączyły się w całość.
- Nic - warknęłam - Jedź .
***
- Dokąd idziemy? – spytałam. Myślałam, że jedziemy gdzieś do restauracji. Niestety rzeczywistość była inna. Szliśmy po wietrznej plaży splątani dłońmi. Moje włosy leciały wszędzie. Chyba zaczynał padać deszcz.
- Zaufaj mi – uśmiechnął się i pociągnął mnie w kierunku wody.
- Jest zbyt zimno - wyskomlałam, a w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech Liam’a​​.
- Ja już się postaram, żeby było ci ciepło, kochanie. Zaufaj mi – Liam puścił moją rękę i zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona. Biała koszulka, która wcześniej kryła się pod skórzaną kurtką idealnie okalała mięśnie jego klatki piersiowej. Walczyłam z samą sobą, żeby nie oblać się rumieńcem.
- Lepiej? – spytał z troską w głosie, pokiwałam twierdząco głową. Liam uśmiechnął się szeroko na moją odpowiedź i sięgnął po moją ręką. Pociągnął mnie w stronę plaży. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko usiadaliśmy.
- Dlaczego tu jesteśmy? - spytałam, siedząc obok niego.
- Bo muszę ci coś powiedzieć – wyraz jego twarzy zmienił się z wesołej na mega poważną.
- Dlaczego tutaj? – spytałam. Widziałam, że Liam walczy z uśmiechem, ale koniec końców powstrzymał się od niego.
- Zadajesz zbyt wiele pytań – zaśmiał się, ale czułam zdenerwowanie w jego głosie.
- Wszystko w porządku?
- Tak, jest w porządku – Liam odwrócił wzrok na fale.
- To, co się dzieje?
- Przed tym wszystkim – zaczął Liam - był ktoś jeszcze.
- Co masz na myśli? - Liam odetchnął ciężko.
- Miałem na myśli czas przed tym całym bałaganem w pracy - wyjaśnił – kiedy to się stało spieprzyło cały porządek.
- Kim była?
- Danielle – odpowiedział, ale nie patrzył na mnie. Miał na twarzy pół-uśmiech i błysk w oczach.
- Co się stało? – po tym pytaniu jego uśmiech automatycznie zniknął, zastąpił go mrok trzaskający z jego oczu.
- To nie powinno się zdarzyć – wymamrotał – nawet nie mogę jej powiedzieć, że mi przykro, rozumiesz? – spytał. Kiwnęłam głową, rozumiejąc. Chociaż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi.
JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ, PERSPEKTYWA LIAMA
- Nie rozumiem, Liam, co się stało? – Daniell znów podniosła głos.
- Czego nie rozumiesz? - warknąłem - Wyjaśniałem ci to wiele razy - jej brązowe oczy rozszerzyły się ze złości.
- Nigdy nie wyjaśniłeś mi tego - krzyknęła.
- Owszem, wyjaśniałem – już nawet zapomniałem o co się kłóciliśmy, robiliśmy to ostatnio zdecydowani zbyt często. Danielle przewróciła oczami.
- Jestem tym zmęczona, przepraszam, Liam - chwyciła swój sweter i włożyła buty.
- Gdzie idziesz?
- Wyjeżdżam - krzyknęła - Nie podoba mi się to, że walczysz ten sposób – powiedziała łagodnie.
- Nie walczę.
- Tak, tak - zakpiła - Przykro mi, Liam – jej ton był miękki, jakby mówiła do dziecka. Zaciągnęła sweter na ramiona, podniosła się i delikatnie przycisnęła swoje usta do moich. Spojrzałem na nią oniemiały, kiedy opuszczała mój dom. Kiedy drzwi trzasnęły, zrozumiałem co straciłem. Czułem gniew. Adrenalina krążyła we moich żyłach, po kolejnej bezsensownej kłótni z nią. Przeczesałem włosy ręką, po czym nie patrząc na nim walnąłem z całej siły ręką w ścianę. Kiedy oderwałem ją od niej, moje kostki były całe białe od pyłu gipsowego. Czułem się trochę lepiej. Walnąłem jeszcze raz i jeszcze i ponownie aż moja ręka zaczęła krwawić. Usłyszałem, że mój telefon brzęczy gdzieś w tle. Podniosłem go szybko i zauważyłem, że to Daniell.
- Halo?
- Liam, ktoś mnie śledzi - szepnęła do telefonu.-
- Gdzie jesteś, przyjdę po ciebie - warknąłem. Złapałam kluczyki i kurtkę.
- Jestem na rogu ulicy- głos Daniell został ucięty przez huk wystrzałów. Usłyszałem jak coś po chwili uderza o ziemię.
- Danielle? – zacząłem krzyczeć jej imię do telefonu.
-  Następnym razem nauczysz się płacić na czas - szorstki głos warknął.
- Co zrobiłeś Danielle? - mężczyzna roześmiał się  tylko - to tylko kawałek  tego, co tak naprawdę mogę zrobić. Zapłać na czas następnym razem - połączenie zostało przerwane, a światła zaczęły mi  migotać przed oczami.Upadłem na kolana i zacząłem krzyczeć.
TERAŹNIEJSZOŚĆ, PERSPEKTYWA LIZ
Patrzyłam jak łzy napływały do oczu Liam’a.  
- Nie musisz mówić więcej - wyszeptałam. Odwróciłam się delikatnie i wytarłam łzy spływające po jego policzku. Bolało mnie to, że musiałam oglądać go aż tak smutnego. Liam nigdy nie okazywał słabości. Chciałam, żeby poczuł się lepiej. Liam spojrzał mi w oczy.
- W dniu, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem - szepnął - wyglądasz tak jak ona. Wiedziałem, że muszę cię chronić przed nimi.
- Przed kim? – spytałam, na co Liam tylko pokręcił głową.
- Nie musisz wiedzieć - rzekł – im mniej wiesz, tym lepiej - Liam spojrzał w niebo – nie powinniśmy siedzieć tutaj w taką pogodę - Liam odsunął się ode mnie i wstał. Wyciągnął ręce, bym też wstała. Przyjąłem jego propozycję  i wsunęłam dłoń w jego. Na twarzy Liam’a znów pojawił się ten cudowny i słodki pół-uśmiech. W sumie nie wiem, czy to była ulga, czy smutek w jego oczach. Może po trochu, ale mi się to podobało. Zastanawiałam się, czy jest coś, co ukrywa.
***
Liam wydawał się trochę oschły od czasu, kiedy rozmawialiśmy po południu na plaży. Na zewnątrz padał deszcz i co jakiś czas grzmiało.
- Liam – wymamrotałam. Spojrzał na mnie.
- Jest późno, powinniśmy iść do łóżka - Liam pokiwał głową i zaprowadził mnie do sypialni. Rzucił mi swój t-shirt więc poszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Kiedy wróciłam do sypialni, Liam był już w łóżku. Wspięłam się i zaciągnęłam koc aż pod brodę. Podskoczyłam, kiedy usłyszałam kolejny grzmot pioruna. Poczułam jak czyjeś ramiona owinęły się wokół mojej talii i przyciągnęły do siebie, to był Liam. Jego dotyk ogrzał mnie natychmiast.
- Dziękuję - wymamrotałam. Poczułam jak Liam lekko cmoka mnie w czoło.
- Jest w porządku, aniołku, idź spać - wyszeptał. Pchnęłam się w górę na ramionach i pocałowała go w usta.
- Wszystko w porządku, idź spać – wyszeptałam.  Liam skinął głową i zamknął oczy. Zrobiłam to samo i zapadłam w głęboki sen.
***
PERSPEKTYWA LIAM’A
Obudziłem się rano i zobaczyłem Liz obok mnie. Wygląda tak pięknie, kiedy śpi. Wygląda na kruchą, jakby miała za chwileczkę pęknąć, jeżeli ktoś by ją dotknął. Uśmiechnąłem się sam do siebie i nie mogłem się oprzeć. Pochyliłem się i pocałowałem ją w usta. Jej zielone oczy automatycznie się otworzyły, kiedy oderwałem się od niej, uśmiechnęła się.
- Dzień dobry – wymamrotała sennie.
- Dzień dobry, piękna – szepnąłem. Jej policzki nabrały koloru bladej czerwieni.
- Jesteś urocza, kiedy się rumienisz – podniosłem rękę i odgarnąłem włosy wpadające na jej twarz.
– Dzięki - wymamrotała, na co cmoknąłem ją w czoło.
- Wiesz, że muszę iść dziś do pracy – jęknęła.
- W porządku, też muszę załatwić parę rzeczy u siebie w pracy - powiedziałem.
- Będziesz tam? - Spytała.
- Tak, to jest moja praca - Liz pokręciła głową i ukryła twarz w swoich dłoniach.
- Liz, co się stało? – nie odpowiedziała, jedynie pokręciła głową. Położyłem rękę na jej ramieniu.
- Spójrz na mnie – w jej oczach wychwyciłem strach - co jest nie tak?
- Jacob może być tam - szepnęła.
- Nie, go tam nie będzie.
- O-on mógł, może cię zranić - nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
- On mnie nawet nie dotknie – zapewniłem.
- Obiecujesz? – spytała.
- Obiecuję! - odpowiedziałem - teraz chodź, musimy wstać - pocałowałem ją w czoło, zanim energicznie podniosłem się z łóżka.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

rozdział 10.


PERSPEKTYWA LIAM’A
Liz płakała i rzucała się przez sen, starałem się ją przytrzymać,  ale ona uderza mnie w twarz (pewnie nieświadomie). Bolało mnie, że jej zachowanie to moja wina. Jacob będzie musiał za to zapłacić. Spojrzałem, kiedy Liz rzuciła się z powrotem. Wspiąłem się na łóżko i przytuliłem mocno do siebie. Nie minęła nawet sekunda, a Liz odwróciła się twarzą do mnie, po czym schowała ją w moją pierś. Przytuliłem ją mocno do siebie.
- Przepraszam aniele – wyszeptałem. Ta noc nigdy nie powinna się wydarzyć. Spojrzałem na jej posiniaczoną twarz. Spuchła trochę i nadal miała niebiesko-zielone ślady. Pogłaskałem delikatnie bok jej twarzy, na co wzdrygnęła się lekko.
- Nie, nie Liam – krzyknęła, na co zaśmiałam się lekko.
- Ciii, już dobrze, Liz, jestem tutaj - szepnąłem. Jej mała dłoń lekko chwyciła moją rękę. Odwzajemniłem jej uścisk, a po chwili poczułem jej usta na mojej ręce.
PERSPEKTYWA LIZ
Obudziłem się obolała. Jedna strona mojej twarzy płonęła z bólu. Otworzyłem oczy i zorientowałam się, że Liam trzyma mnie w silnym uścisku. Uśmiechnęła się do niego. Miał siniaki porozsypywane na torsie. Kiedy je oglądnęłam, skrzywiłam się lekko, ale po chwili pocałowałam każdego z nich. Słyszałam jak Liam pod wpływem mojego dotyku cichutko jęczy.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się do niego, co Liam oczywiście odwzajemnił.
- Jak się czujesz? – spytał.
- Nie powinno być odwrotnie? – odpowiedziałam, na co Liam zaśmiał się sennie.
- Widziałaś siebie?
- Niestety - wymamrotałam ponuro i położyłam głowę na jego piersi. Czuje się się dziwnie.
- Przykro mi, kochanie – jęknął.
- Nie, to nie twoja wina – wybełkotałam. Liam przysiadł, spychając mnie z siebie. Pociągnął mnie tak, że musiałam usiąść na jego kolanach i pocałował mnie w czoło - Nigdy więcej nie obwiniaj siebie, a teraz  muszę przygotować się do pracy – jęknęłam niezadowolona.
- Nie pójdziesz dziś - warknął - jesteś ranna.
- Potrzebuję pieniędzy, Liam .
Liam pokręcił głową – zadzwonię, że jesteś chora - Liam położył rękę na plecach, żebym nie spadła i sięgnął do swojego telefonu. Zaczął wybierać numer.
- W porządku, zrobię to – warknęłam, wyrwałam mu telefon i przyłożyłam go do ucha.
***
Liam stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli po prostu zostaniemy dzisiaj w domu więc oboje siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem. Zasnęłam oglądając Spongebob’a. Za każdym razem kiedy się przebudzałam widziałam, że Liam mnie obserwuje.
- Co? – zapytałam sennie.
- Jesteś po prostu urocza, kiedy śpisz – poczułam, ze zaczynam się rumienić.
- Boli mnie twarz,  masz może jakiś okład z lodu?
- Jasne, w zamrażarce - Liam przesunął moje stopy ze swoich kolan i zniknął w kuchni. Wrócił po chwili z opakowaniem lodu zawiniętym w ściereczkę do naczyń.
- Proszę bardzo – szepnął, a ja w natychmiastowym tempie przyłożyłam to do policzka.
- Jak się czujesz? – spytałam, na co Liam przewrócił oczami.
- Nie powinnaś się tym przejmować,  jak ty się czujesz? – pokręciłam głową.
- To tylko kilka wstrząsów i uderzeń.
Przytuliłam się do boku Liama​​, a jego ramie oplotło mnie wokół talii, kiedy kładłam głowę nad jego ramieniu. Liam wolną ręką wziął koc, który leżał za nami i nim nas przykrył. Po chwili przełączył na „igrzyska śmierci” i oboje zamilkliśmy. Kiedy film się skończył, Liam stwierdził, że jest głodny. Oboje ustaliliśmy, że pójdziemy na chińskie jedzenie. Przebrałam się w coś lepszego, niż aktualnie miałam na sobie i wyszczotkowałam włosy. Liam pomógł mi wsiąść do samochodu i odjechał. Kiedy wychodziliśmy z knajpy po złożonym zamówieniu usłyszałam znajomy głos.
- Oh spójrzmy, masz sporo siniaków – odwróciłam się i zobaczyłam Jakuba. Miał chorowity uśmiech na twarzy.  Czułam jak Liam obok cały się napina.
- Powinnaś mu pozwolić zdechnąć na ulicy – warknął i wyciągnął pistolet. Wycelował go w Liam’a.
- Nie! - krzyknęłam. Odepchnęłam Liam’a na bok i usłyszałam strzał. Spojrzałam na Jakuba, ale on akurat uciekł. Uklękłam. Liam leżał na ziemi obok i się nie ruszał.
-  Liam! – skoczyłam na nogi i szybko do niego pobiegłam. Jego oczy były szeroko otwarte i zaszklone.
Jego usta były lekko rozchylone, a krew tryskała z dziurki obok jego serca.
- Nie zostawiaj mnie! – krzyczałam i dłonią przycisnęłam miejsce, gdzie kula wbiła się w jego skórę.
- Nie umieraj, proszę! – wyszeptałam, ale on nie odpowiadał. To zajęło sekundę albo dwie, żebym uświadomiła sobie, że to koniec. Zamknęłam oczy i poczułam, że lecą mi łzy. Usłyszałam jednak moje imię. Ktoś mnie wołał!
- Liz, Lizzie obudź się! - poczułam ciepłe dłonie na mojej twarzy, gdy otworzyłam oczy. Liama brązowe tęczówki wpatrywały się we mnie. Czułam łzy spływające po moich policzkach, ale podniosłam rękę do jego twarzy, żeby zobaczyć, czy on naprawdę jest żywy. Oczy Liam’a ani na sekundę nie opuściły moich.
- Wszystko w porządku? – spytał, a ja jedynie pokręciłam głową.
- y... umarłeś - wyszeptałam, mój głos drżał. Liam’a oczy przeszły z ciepłych i przytulnych do ciemnych i poważnych.
- Jestem tutaj, Lizzie - szepnął - ja nigdy nie opuszczę cię - Liam pociągnął mnie na kolana i zamknął mnie w uścisku – nigdy cię nie opuszczę - wyszeptał. Kiwnęłam głową, kładąc głowę na jego ciepłej piersi. I nie obchodzi mnie, co ktoś mówi. Nigdy nie chcę, żeby Liam mnie opuścił, nigdy. Liam i ja po prostu siedzieliśmy w szczelnym uścisku. Moje łzy spadały na jego koszulkę, ale jemu to nie przeszkadzało. Jego policzek spoczywał na mojej głowie. Zrozumiałam, że nie nienawidzę go. Z tego jak sprawy się teraz ułożyły, być może go kocham.
***
- Jesteś głodna, kochanie? – spytał Liam. Minęła godzin. Spojrzałam w jego brązowe oczy.
- Trochę – przyznałam.
- Co chcesz zjeść?
- Jedzenie – ukułam go w brzuch, na co Liam się tylko uśmiechnął.
- Musisz coś zjeść więc sama sobie coś zrobisz.
- Nieeeeeeeeeeeee -  jęknęłam niezadowolona i owinęłam ramiona wokół jego talii. Klatka piersiowa Liam’a ​​zaczęła wibrować pod wpływem jego śmiechu.
- W porządku, kochanie, wszystko w porządku - szepnął. Liam oplótł mnie wokół pleców i delikatnie podniósł do góry. Złapałam go mocniej. Liam wstał z kanapy.
- Wrócę za chwilę, dobrze? - pochylił się i ucałował delikatnie w usta. Patrzyłam jak zniknął w kuchni. Po chwili sprawdziłam telefon, brak wiadomości. W tym samym momencie usłyszałam kroki z tyłu, to był on. Miał w rękach dwie tace z jedzeniem. Wręczył mi jedną i usiadł obok mnie.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek, kiedy siadał.
- Za co to? - spytał.
- Nie ma powodu – uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.
- Wszystko ma swoją przyczynę.
***
- Muszę iść do domu, Liam – jęknęłam, było prawie ciemno.
- Możesz tu zostać – pokręciłam przecząco głową.
- Chciałabym, ale moja mama pomyśli, że się do ciebie przeprowadziłam. Po za tym muszę wziąć swoje rzeczy – wybełkotałam, na co Liam się tylko zaśmiał.
- Zawsze możesz przenieść się tutaj, nie mam nic przeciwko.
- Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Moja mama się nie zgodzi. Oboje wiemy, ze bardzo mnie kocha - Liam uśmiechnął się szeroko, na co ja się skrzywiłam. W sumie chciałabym przenieść się do niego, ale naprawdę nie mogę. Spojrzałam na Liam’a - możesz po prostu odwieźć mnie do domu? Mogę wrócić jutro, jeśli chcesz – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zawsze tego chcę- oboje wstaliśmy. Chciałam ubrać swój sweter, ale Liam mi przeszkodził.
- Co robisz?
- Powinnaś nosić tylko to – powiedział i wsunął na moje ramiona swoją kurtkę.
- To twoja kurtka – szepnęłam.
- Na tobie wygląda lepiej - Liam wzruszył ramionami .
- Jesteś gotowa? – kiwnęłam głową i udaliśmy się do wyjścia.
***
Obudziłam się w dalszym ciągu czując ból. Nie chciałam wstawać z łóżka, ale musiałam iść do pracy. Jęknęłam kiedy budzik zaczął dzwonić. Uderzyłam go, żeby się wyłączył. Powoli usiadłam. Podreptałam po prysznic i już po chwili czułam lodowatą wodę, która olała moje ciało. Jestem na jawie.
Siniaki na brzuchu są ciemniejsze niż były wczoraj. Jak również ten na mojej twarzy. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Upewniłam się, że zasłony w oknach rzeczywiście były zasłonięte, zanim wyszłam z powrotem do swojej sypialni. Zdecydowałam się na ciemne dżinsy i fioletowy t-shirt. Musiałam w końcu zejść na dół, ale nie zdążyłam nawet wyjść z pokoju, a mój telefon już zaczął brzęczeć. Wiadomości od Liam’a. Wyglądnęłam przez okno i co zobaczyłam? Oczywiście, że jego samochód zaparkowany przed moim domem.
- Mamo, dlaczego samochód Liam’a jest ​​tutaj? - krzyknęłam. Ona jest zwykle w domu w godzinach porannych. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam ją i Liam’a rozmawiających przy stole.
- Co się dzieje? – spytałam, a mama tylko się spojrzała i nieznacznie uśmiechnęła.
- Oh, my tylko rozmawiamy.
- Miło było z panią rozmawiać, pani Jones – stwierdził Liam, wstając.
- Macie dziś wieczorem zabawę.
Liam szeroko się uśmiechnął, złapał mnie za rękę i zaprowadził prosto do swojego samochodu.
- O co w tym wszystkim chodzi? – warknęłam.
- Śpisz dzisiaj u mnie – odpowiedział zadowolony.