niedziela, 29 września 2013

Rozdział 16

Obudziłam się, kiedy było jeszcze ciemno.Dłonie Liam'a otaczały moją talię. 
Odwróciłam się do Niego, by spojrzeć mu w twarz. Chciałam zasnąć ponownie, ale nie mogłam, bo koperta wciąż zajmowała moje myśli. Teraz miałam szansę, by ją sprawdzić jej zawartość. Powoli wyślizgnęłam się z objęć Liam'a i wymknęłam się po cichu  z łóżka. Zimnie powietrze owiało  moje ciało,przez co chciałam wrócić z powrotem do łóżka i znów iść spać. Jednak walczyłam z ciekawością więc cicho, na palcach wymsknęłam się  z pokoju. Udałam się do kuchni i od razu zajrzałam do szuflady.
Nie znalazłam tam niczego więc udałam się do salonu.
Tam też nic nie było.
Pomyślałam o tym co robliliśmy, gdy tylko weszliśmy do domu.
Komoda w korytarzu! Pobiegłam tam przez frontowe drzwi i otowrzyłam małą szufladę.
I rzeczywiście. Żółta koperta patrzyła się na mnie.Chwyciłam ją i otworzyłam. Nie były 
to pojedyńcze skrawki papieru...Wsunęłam rękę do środka i wyciągnęłam zawartość koperty.

318 Shady Drive' 16:30
Popatrzyłam na adres.Gdzie to jest? I dlaczego Niall dał to Liam'owi? Włożyłam cicho 
zawartość z powrotem do koperty i zamknęłam ją.Zamknęłam szufladę kiedy ktoś włączył światło.
Spojrzałam w górę i zaczęłam mrugać od jasnego światła, które uderzyło w moje oczy.
-Co ty tu robisz? - Zapytał mnie Liam, który wyglądał jakby miał zły humor.
-Byłam spragniona. - odpowiedziałam mu automatycznie.
-W korytarzu? - zadał kolejne pytanie. Przytaknęłam.
-Byłam półprzytomna. - odpowiedziałam - Chodź, wracajmy do łóżka.
Przemknęłam się obok Niego i wróciłam do sypialni. Na początku nic nie słyszłam, gdy wchodziłam
do pokoju, a potem Liam był tuż za mną. Wspięłam się pod kołdrę kładąc się po mojej stronie.
Liam położył się obok mnie i przycisnął do swojej piersi.Jego dłonie otoczyły moją talię, a
ja natychmiast znów zasnęłam.

***
Obudziłam się, kiedy budzik zaczął wydawać głośne dźwięki. Jęknęłam i schowałam głowę pod poduszkę.
Usłyszałam śmiech Liam'a.
-Przepraszam,Aniele.Nie chciałem Cię obudzić. - powiedział.
-Nie wydaje mi się. - Odpowiedziałam mu. 
Liam zaśmiał się, poczułam Jego usta całujące moje ucho.
-Wracaj spać. - powiedział. - Spotkamy się na obiedzie? - zapytał.
Kiwnęłam głową.
-Brzmi nieźle. - Odwróciłam się do niego twarzą. Liam pocałował mnie nim wyłączył budzik.
-Zobaczymy się później,Aniele. - powiedział.
-Cześć. - odpowiedziałam.
Liam znów się zaśmiał. Usłyszałam jak zamyka drzwi.Czekałam, aż usłyszałam, że odjechał i 
wyskoczyłam z łóżka sprawdzając komodę w korytarzu.Kiedy  otworzyłam szufladę, koperty nie było.
Jęknęłam z irytacją i zamknęłam komodę.. Z kim miał się on spotkać?

Nie było żadnej możliwości bym go śledziła, bo pracowałam od 11:00 do 17:00 i nie mogłam nie pójść do pracy.  
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę. Była 9:00 więc miałam jeszcze czas. Włączyłam Tv i zrelaksowałam się.
Może dowiedziałabym się później tego,co tak przyciąga moją ciekawość.Miałam taką nadzieję. 

***
-Hej, Liz wszystko w porządku? - zapytał mnie Andrew. Spojrzałam na stos filmów i zaczęłam je układać.
-Tak w porządku. - odpowiedziałam. 
-To już piąty raz, kiedy musiałem zwrócić ci uwagę. - powiedział. - Co jest? 
Wzruszyłam ramionami. 
-To nic takiego, o nic nie musisz się martwić. - odpowiedziałam.
-To Liam? - zapytał.
Wzruszyłam ramionami ponownie i podpisałam filmy odnosząc je na swoje miejsce.
-To on? - pytał dalej. 
Przytaknęłam. 
-Myślę,to znaczy...Jego przyjaciel przyszedł do nas zeszłej nocy i dał mu pewną kopertę. 
Zerknęłam później na jej zawartość i wychodzi na to,że mają się dzisiaj spotkać. - powiedziałam mu.
I? - Zapytał Andrew.
-Nie wiem. - powiedziałam.
-O której godzinie?
-O 16:30. 
-Jest prawie 13:00. - Powiedział Andrew. - Jak bardzo chcesz wiedzieć co on wtedy robi?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam mu.
-Mogę Cię zastąpić jeśli chcesz wiedzieć. - rzekł Andrew.
-Naprawdę? - zapytałam.
Andrew przytaknął. 
-Ty pomogłaś mi z Annie, to ja mogę zrobić chociaż to.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Go. 
-To wspaniale, dziękuję. - powiedziałam. 
Andrew przytrzymał mnie bym nie upadła ze śmiechu.
-To nic takiego, to tylko pół godziny - oznajmił mi. 
-Bardzo Ci dziękuję! - podziękowałam mu po raz kolejny.
Andrew zaśmiał się i podszedł do mnie kilka kroków.
-Nie ma problemu. - powiedział i ogarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy.Uśmiechnęłam się.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do zajęcia układania filmów.Odliczałam sekundy, by dowiedzieć się co Liam robi w tym czasie.

***
-Już jadę. - powiedziałam do Andrew'a
-Bądź ostrożna. - poprosił. - Napisz do mnie, gdybyś wpadła w kłopoty.
Kiwnęłam głową.
-Tak zrobię. - chwyciłam moje rzeczy i udałam się na przystanek autobusowy.
Napisałam sms'a do Liam'a.
'Co robisz?"
Autobus zatrzymał się kiedy wysłałam mu wiadomość..Miałam nadzieję, że kierowca wie gdzie to jest i czy mnie tam zabierze, więc zapytałam. 
-Kochana nie chcesz tam jechać. - powiedziała kobieta.
-Słucham? - spytałam. 
Kobieta potrząsnęła głową, ale ja nie zrezygnowałam. Siadłam na wolnym miejscu koło okna. Drzwi
zamknęły się i autobus ruszył.Wyciągnęłam mój telefon kiedy zaczął wibrować.
Od: Liam
"Spotykam się z Niall'em przed następną walką."
"Myślałam, że nie będziesz walczył przez kilka tygodni" - odpisałam.Spojrzałam w okno czekając aż odpisze.
Od: Liam
"Nie jest tak, ale walka tylko w ten weekend."
"To ma sens. Muszę iść, Andrew potrzebuje mnie by przenieść kilka rzeczy. - wystukałam odpowiedź i wysłałam.
Wtedy kobieta powiedziała głośno.
-Shady Drive. - Wstałam i dałam jej kilka monet.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
Dziewczyna wrzuciła pieniądze do kasy, a ja wyszłam z autobusu i obserwowałam jak autobus odjeżdża. Mój telefon znów zaczął wibrować.
Od: Liam
"Do zobaczenia później, Aniele. ;)"
Uśmiechnęłam się i schowałam komórkę z powrotem do kieszeni kurtki i zaczęłam szukać domu z numerem 318.

*Perspektywa Liam'a*
Podjechałem pod dom 318 i wyłączyłem silnik. Wysiadłem z samochodu i wspiąłem się po schodach. 
Usłyszałem cichy szelest w krzakach więc odwróciłem się.Widziałem błysk brązowych włosów, które zaraz zniknęły.
Odwróciłem się i miałem iść to sprawdzić, ale drzwi otworzyły się.
-Liam cieszę się, że cię widzę. - uśmiechnął się mężczyzna. Odwróciłem się by spojrzeć mu w twarz.
-Witaj, Bill. - powiedziałem.
-Czemu nie wejdziesz do środka, jest zimno na zewnątrz. - powiedział.Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim do środka do nieźle urządzonego salonu.
-O co chodzi? - zapytałem.
-Proszę, usiądź. - wskazał kanapę.
-Postoję,ale dzięki. 
-Siadaj. - rozkazał. 
Mruknąłem do siebie kilka niezrozumiałych słów, ale usiadłem. 
-Więc o co chodzi? - ponowiłem pytanie.
-Chciałem tylko przypomnieć o naszej umowie. - powiedział Bill.
-Nie zapomniałem. - odpowiedziałem.
Bill zaśmiał się.
-Oczywiście, że nie zapomniałeś,młodzieńcze.Ale naszedł czas na przypomnienie kto tutaj ma przewagę. 
Spojrzałem w górę gdy drzwi obok otworzyły się i wszedł Niall. Trzymał kogoś i pchnął osobę do moich stóp.
Brązowe włosy wyłaziły spod torby na głowie.
-Uważam, że czegoś tutaj szukała. - powiedział Niall.Ściągnął torbę z głowy dziewczyny i wtedy ujrzałem Liz.
-Nie! - krzyknąłem. Wstałem i chwyciłem liny, które owijały jej dłonie.
-Pozostań na miejscu Liam. - powiedział Bill wyciągając pistolet celując w głowę Liz. -Inaczej spotka ją taki sam los jak Danielle- zaszydził. 
-Wystarczy.Pozwól jej odejść. - odpowiedziałem.
-Pamiętasz umowę, nie? - odezwał się Bill.
-Każde słowo. 
-Dobra.Pomóż mi dzisiaj w nocy, a ona wyjdzie bez szwanku. - Patrzę na Niall'a. Wyglądał na niezadowolonego.
Teraz spojrzałem na Liz i widzę jak pojawiały się łzy w jej zielonych oczach. Niall kiwnął głową nieznacznie.
-Dobrze. - rzekłem. 
Bill kiwnął głową i poszedł odłożyć broń. Potem wszystko działo się zbyt szybko. Skoczyłem, by go zaatakować i zdobyć tą broń, a potem słyszę strzały i krzyk. 
A potem ból.


Witajcie jak pewnie już zauważyliście po sposobie tłumaczenia to jestem ta "nowa". Nie będę tutaj opowiadać o sobie więc jak jakieś pytania to tu: ASK lub na drugi ASK2 :)) Od razu przepraszam za błędy, ale to moje pierwsze oficjalne tłumaczenie i nie wszystko będzie idealnie, ale z czasem będzie lepiej :)
Trzymajcie się i buziaki :*

niedziela, 22 września 2013

rozdział 15.

Bardzo szybko zleciał nam czas w pracy, bo akurat szliśmy na obiad. Wyciągnęłam Andrew'a do budki z telefonami. Zauważyłam pracującą tam blond dziewczynę.
- To ona? - wyszeptałam do jego ucha. Pokiwał głową.
- Yep - pociągnęłam go w jej stronę. Blondynka spojrzała w górę. Jej uśmiech nieco urósł, kiedy zobaczyła Andrew'a.
- Hej. Mogę w czymś pomóc? - spytała grzecznie.
- Um, tak - zaczęłam, zabierając głos. Uśmiech dziewczyny słabnie, gdy mnie zauważyła, ale udaje jej się uśmiechać - szukam nowej obudowy.
- Cóż, mamy tego sporo. Jaki telefon posiadasz? - wyciągnęłam z kieszeni mojego iPhone'a i pokazałam jej.
- Do tego modelu są tam - powiedziała, prowadząc mnie do miejsca z napisem "iPhones" Szłam grzecznie za nią, zerkając na Andrew'a.
- Więc, kto to jest? - spytała i mogę powiedzieć, że starała się być dyskretna, aby nie skupić na sobie mojej uwagi.
- Ktoś z kimś pracuję - spojrzałam w górę i zauważyłam, że ona również patrzy na mnie.
- To miło - wymruczała - więc, jestem wolna w piatek, może uda nam się coś zrobić? - spytała. Na ustach Andrew'a od razu pojawił się uśmiech. 
- Jasne, odbiorę cię o siódmej? - dziewczyna pokiwała głową.
- Brzmi doskonale.
- Podoba mi się ten jeden - ściągnęłam jeden fioletowy i umieściłam go na swoim telefonie.

***
Perspektywa Bezimienna.

- Dlaczego dziewczyna Liam'a przytula się z nieznajomym? - Zrobiłem kilka zdjęć i cicho schowałem go do kieszeni. Uśmiechnąłem się do siebie, zanim wrócili z powrotem do sklepu. Liam będzie miał niezłą niespodziankę, kiedy zobaczy swoją dziewczynę z innym facetem. Poczułem, że mój telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni. Wyciągnąłem go i przystawiłem do ucha. 
-Tak? - spytałem.
- Gdzie jesteś? Masz zdjęcia? - warknął głos po drugiej stronie.
- Tak, mam zdjęcia. Oglądam teraz jego lalunię - zażartowałem, ale ten się nie zaśmiał.
- Doskonale, Liam zapłaci za to co zrobił - Nastąpił cisza. Nie mogłem uwierzyć w to co robię. Czy kiedykolwiek znajdę w sobie choć o drobinę przyzwoitości? Włożyłem telefon z powrotem do tylnej kieszeni 
i przeszedłem obok sklepu. Dziewczyna Liam'a i tajemniczy facet już nie byli tak blisko siebie. Poczułem, że mój telefon znów zaczął wibrować. To tylko sms.
Od: Liam
Kiedy wracasz do pracy?

Perspektywa Liz

Śmiałam się do siebie, kiedy wychodziłam z centrum handlowego. Liam czekał na mnie już w swoim samochodzie. Wskoczyłam szybko, dałam mu przelotnego całusa w policzek i zapięłam pas bezpieczeństwa.
- Hej - uśmiechnęłam się ciepło.
- Jak w pracy? 
- Grałam mecz - zaśmiałam się.
- Z kim? - słyszałam jak powstrzymywał złość w swoim głosie. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Andrew - zaczęłam - On i dziewczyna z budki z telefonami mają randkę - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę? - Kiwnęłam głową.
- Tak, uroczo wyglądają razem -powiedziałam, na co Liam przewrócił oczami.
- A co sądzisz o nas? - zapytał.
- Hmm.
- Hmm, co? 
- Nie wiem - jęknęłam zrezygnowana.
- Ah, nie wiesz - powiedział spokojnie, ale usłyszałam sarkazm w jego głosie. Jego ręka delikatnie zjechała w dół i spoczęła na moim brzuchu. Połaskotało mnie to, nie mogłam powstrzymać cichego chichotu. 
- Jedź! - krzyknęłam. Za mocno się śmiałam, żeby mieć normalny ton głosu, ale Liam miał to gdzieś. Gilgotał mnie jeszcze bardziej.
- Powiedz to - zaśmiał się.
- Ale co? - Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
- Powiedz, że mnie kochasz. 
- N-nie! - krzyknęłam. Poczułam, że w moich oczach zaczynają gromadzić się łzy. Rzecz jasna od śmiechu.
- Powiedz to! 
- To wszystko zniszczy - jęknęłam.
- Pojadę dopiero, kiedy to powiesz - ponowił. 
- Kocham Cię! - warknęłam. Nie mogłam już znieść tego, jaki był uparty. Dłoń Liam'a szybko wróciła na kierownicę.
- Ja też Ciebie kocham - uśmiechnął się. 
- Naprawdę? - Liam kiwnął głową. 
-Tak - odpowiedział.
- Jak było w pracy? - zapytałam, szybko i zwinnie zmieniając temat.
- Jak to w pracy -zaczął - Niall się spóźnił jak zwykle. Nie wiem co w niego wstąpiło - zadrwił.
- Kim jest Niall? 
- Jest kimś z kim lubię trenować. Będziemy naprzemiennie walczyć, czasami. Zabiorę cię kiedyś do pracy, wtedy go poznasz - uśmiechnął się do mnie.
- To by było zabawnie - Liam zatrzymał się przed moim domem.
- Twój przystanek - zaśmiał się.
- Mogę dzisiaj spać u ciebie? - spytałam zawstydzona.
- Oczywiście, ale twoja mama chyba będzie się martwić, co? - pokręciłam przecząco głową.
- Ona ma gdzieś, co robię - oznajmiłam.
- W porządku - odpowiedział, ale słyszałam niepewność w jego głosie.
- Poczekasz chwilkę? Wezmę kilka rzeczy i zostawię jej kartkę, gdzie jestem. Wrócę za dziesięć minut - Pocałowałam go w policzek jeszcze raz zanim wyskoczyłam z samochodu, a potem pobiegłam na górę po schodach.

***

Liam zatrzymał się na podjeździe swojego mieszkania. Stał tam też jakiś nieznajomy dla mnie samochód, ale z reakcji Liam'a wywnioskowałam, że go zna.
 - Liz, zostań tutaj - powiedział i wysiadł z samochodu. Spojrzałam przez okno, żeby zobaczyć z bliska rozgrywającą się akcję. Do Liam'a zbliżyła się zakapturzona postać. A co jeśli to Jacob? Zmusiłam się, żeby zachować spokój i zaczęłam głęboko oddychać. Patrząc z daleka - nic złego się nie działo. Liam wyglądał nawet na rozbawionego.
- Liz, dlaczego nie wyjdziesz? - Jego głos był przytłumiony, ale doskonale usłyszałam każde słowo. Odblokowałam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
Samochód zaczął głośno piszczeć więc zakryłam uszy, żeby nie dopuszczać do siebie tego okropnego hałasu. Liam zaśmiał się słodko i szybko wyłączył alarm. 
- Przepraszam, aniołku - Podeszłam do niego, na co automatycznie oplótł wokół mnie swoje ramiona.
- Jest w porządku. - wybełkotałam - Kto to jest? - spytałam, ale w tym samym czasie nieznajoma osoba ściągnęła z głowy kaptur. Jego blond-brązowe włosy  były postawione do góry, a jego jasno-niebieskie oczy błyszczały ze śmiechu.
- Lizzie, to Niall - oznajmił Liam. Niall uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
- Miło mi Cię poznać, Lizzie - powiedział z irlandzkim akcentem - Liam papla o tobie bez przerwy - zaśmiał się, przez co na mojej twarzy także pojawił się szeroki uśmiech.
- Warto wiedzieć - rzuciłam i chwyciłam jego rękę, żeby go uścisnąć. 
- Niall. Walki zbliżają się zbyt szybko, wiesz o tym. Zwłaszcza, że tym razem walczymy o cel charytatywny - Niall ponownie się zaśmiał.
- Znów skopię ci tyłek. 
- Chyba w snach.
- Słyszałem, że skopałeś Jacob'a - rzucił. Liam spiął się na sam dźwięk tego imienia.
- To była niesprawiedliwa walka - mruknął. 
- Tak, on zawsze oszukuje. Pamiętam jak mówiłeś mi, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego w co się pakujesz. 
- Dobrze, że mam coś czego nie chcę stracić - odpowiedział. Miałam się odezwać i zapytać co to było, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że mówi o mnie. Czułam jak rumieniec oblewa moje policzki. 
- A co ty tu robisz o tej porze? - zapytał Liam.
- Chciałem tylko to podrzucić - Niall przekazał Liam'owi żółtą kopertę.
- Co to jest? - zapytałam. Liam i Niall spojrzeli na mnie jednoczesnie. Widziałam migotanie w oczach Liam'a, a Niall pokręcił głową nieznacznie. 
- Nie ważne, papiery do pracy - odpowiedział wymijająco - O nic nie musisz się martwić- uśmiechnął się do mnie.
- Powinniśmy już iść - powiedział Liam patrząc na Niall'a - Zobaczymy się jutro w salach szkoleniowych.
- Do jutra- zgodził się Niall i uśmiechnął się do mnie - Miło było cię w końcu poznać Lizzie.
- Ciebie też - odpowiedziałam mu z uśmiechem. Niall pokiwał głową do Liam'a, a następnie udał się do swojego niebieskiego Mustang'a.
- Chodźmy do środka. 

***
- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytałam.
- Ale co?
- Wiesz, dlaczego przyszedł Niall? - przeczesywałam palcami włosy, bo zapomniałam szczotki. Liam siedział na łóżku, grzebiąc w telefonie. Prawdopodobnie pisał do Niall'a.
- Sprawa z pracy - odpowiedział.
- Co było w kopercie? - zniknął tak szybko, kiedy wyszłam z łazienki. 
- Niektóre informacje o następnej walce. Nie byłabyś tym zainteresowana.
-  Mogę przyjść? - Liam spojrzał na mnie, a jego brązowe oczy stały się teraz poważniejsze.
-Nie chcę cię widzieć zranionej. Widziałaś, co Jacob może zrobić. 
- Będziesz tam, aby mnie chronić - szturchnęłam go w ramię. Liam uśmiechnął się lekko.
- To wciąż niebezpieczne - oznajmił.
- Nie obchodzi mnie to. Będę grzeczna. - powiedziałam, a ten zaczął się śmiać. 
- Musisz się przespać - rzucił zmieniając temat -Jest już późno - Kiwnęłam głową i wspięłam się obok niego do łóżka. Okrył mnie kołdrą i przyciągnął do swojej klatki piersiowej.
- Dobranoc Aniele - wyszeptał mi do ucha. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

WYNIKI

Do zwyciężczyni wysłałam maila no i mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj nam się pochwali swoimi umiejętnościami i przetłumaczy nowy rozdział. Dziękuję za każde zgłoszenie i gratuluję zwyciężczyni :)

poniedziałek, 16 września 2013

KONKURS.

Cześć. Chciałabym zacząć od tego, że jesteście cudowni i dziękuję za mnóstwo miłych słów od was :)
Teraz może przejdę do sedna sprawy. Jestem w klasie maturalnej i mam mnóstwo nauki. Nie daję sobie rady z tłumaczeniem - tego nie ukrywam. Kurcze, chyba źle to sformułowałam. Nie to, że sobie nie radzę...raczej nie mam czasu, żeby po prostu się tym zająć. Codziennie staram się tłumaczyć chociażby kawałek, ale nie daję rady. Lekcje zaczynam o 7.45, a w domu praktycznie codziennie przez zajęcia dodatkowe jestem około 18, a gdzie obiad, nauka, prawo jazdy i inne sprawy? Tak więc szukam osoby, która chciałaby być współtłumaczącą tego bloga! :D 
Oto kilka zasad tego "konkursu":
1) Osoba musi być sumienna i zaufana.
2) Do soboty na maila możecie wysyłać mi swoje blogi, jeżeli jakieś tłumaczycie, a jeśli nie to jakąś próbkę tego co potraficie. 
3) W sobotę pojawi się decyzja i ogłoszę zwycięzcę :)
4) TRZYMAJCIE JUTRO ZA MNIE KCIUKI, bo być może zmieni się moje całe życie.
P.s. Jeżeli macie jakieś pytania to zapraszam na aska :)
xx.

wtorek, 3 września 2013

rozdział 14.

Drzwi otworzyły się, kiedy ja zaczęłam przygotowywać się na najgorsze. Spojrzałam w górę i dojrzałam Liam'a. Miał ciemny odcień w oczach, kiedy podszedł do łóżka i odciągnął Jacoba jak najdalej ode mnie. Liam zaczął bić go do nieprzytomności.
- Rozwiąże to sam - Liam warknął cicho. Powoli wstałam z łóżka i wzięłam swoje ubrania, przyciskając je do siebie.
- Samochód jest przed domem - Liam powiedział nieco łagodniej, po czym ponownie uderzył Jacob'a prosto w szczękę. Obróciłam się w stronę drzwi i usłyszałam krzyk Liam'a.
- Nie waż się jej nigdy więcej dotknąć! - krzyknął. Podskoczyłam przez ton jego głosu, kiedy przekraczałam drzwi. Od razu zauważyłam czarny samochód Liam'a stojący przy krawężniku. Spokojnie wspięłam się na miejsce pasażera i zamknęłam drzwi. Nacisnęłam przycisk blokady i owinęłam ramiona wokół siebie. Roniłam ciche łzy, które spływały powoli po moich policzkach i czekałam, aż wróci Liam.
PERSPEKTYWA LIAM'A.
- Nie waż się jej nigdy więcej dotknąć! - krzyknąłem, łącząc moją pięść z jego twarzą. On tylko się roześmiał.
- Przestań Liam, ona się tylko dobrze bawiła.
- Płakała! - warknąłem.
- Łzy radości - odparł lekko.
- Chciałeś ją zgwałcić! - powiedziałem i uderzyłem go, ponownie.
- Nie chciałem - pchnąłem go ponownie. Musiałem iść zobaczyć, czy z Liz wszystko w porządku. Wstałem z ziemi i kopnąłem Liam'a w żebra. Jęknął z bólu i objął się rękami.
- Nie zbliżaj się do nas! - Jacob nie odpowiedział, kiedy opuszczałem jego mieszkanie i szedłem do samochodu. Liz spojrzała przez okno i otworzyła drzwi. Zająłem spokojnie swoje miejsce i zamknąłem za sobą drzwi.
- Wszystko dobrze? - zapytałem cicho. Liz pokiwała głową, ale nie patrzyła mi w oczy. Zamiast tego odwróciła się i spojrzała przez okno. Czułem, że moje serce łamie się na pół, widząc ją w takim stanie. To już drugi raz, kiedy Jacob próbował ją skrzywdzić. Spojrzałem przez przednią szybę i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Mam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze.

***
Zatrzymałem się przy krawężniku. Liz od razu wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi. Poszedłem za nią i odblokowałem zamek. Liz poszła prosto do łazienki i zamknęła się w niej. Rzuciłem kluczyki na stół, po czym poszedłem powoli korytarzem, żeby zapukać do drzwi. Słyszałem jej stłumione łkanie po drugiej stronie.
- Lizzie, proszę. Otwórz drzwi - nie odpowiedziała, ale doskonale wiedziałem, że mnie słyszy. Słyszałem, że po chwili podeszła, odblokowała drzwi i pchnęła je. Szybko do niej podszedłem i zamknąłem w szczelnym uścisku. Liz zaczęła się cała trząść więc przytuliłem ją jeszcze bardziej.
- ciii, już dobrze. Jesteś bezpieczna - szepnąłem jej, na co zaczęła trząść się jeszcze bardziej. Uniosłem ją i wróciłem do salonu, żeby usiąść na kanapie. Posadziłem ją na moich kolanach i zacząłem głaskać jej włosy. Łzy spływały po jej twarzy, a oczy powoli stawały się opuchnięte.
- Jest w porządku, Lizzie. Mów do mnie, proszę - błagałem. Nie powiedziała ani słowa, odkąd tu przyjechaliśmy. Szczerze? Zaczynałem się martwić. Liz po prostu pokręciła głową i ukryła twarz w moją pierś. Objąłem ją wokół talii i pogłaskałem jej włosy, kiedy zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Przykro mi, Lizzie - szepnąłem - tak mi przykro, że cię do tego wciągnąłem - Liz pokręciła głową i wymamrotała coś.
- Co to było? - spytałem. Odsunęła się i obróciła do mnie. Jej zielone oczy nadal były pełne łez.
- To nie twoja wina - powiedziała cicho.
- Tak, jest - wymamrotałem - Byłabyś szczęśliwsza beze mnie - Liz potrząsnęła głową.
- Przestań kłamać - omal nie krzyknęła - Nie byłabym i ty dobrze o tym wiesz - przyciągnąłem ją do siebie.
- Przepraszam - wymamrotałem. Liz odetchnęła i owinęła swoje ramiona wokół mojej talii. 
- Tak się bałam - wyszeptała.
- Wiem - powiedziałem i znów zacząłem gładzić jej włosy - Teraz jesteś bezpieczna, nie martw się - jej ciało cały czas się trzęsło, zalewając łzami - Nie przyjdzie do nas więcej, obiecuję.
- Skąd wiesz?
- Nie przyjdzie - zapewniłem - Zrobiłem coś - spojrzała na mnie spod moich ramion.
- Nie zabiłeś go, prawda? - roześmiałem się.
- Nie, nie zabiłem go - obiecałem.
- To dobrze. Nie zasługuje na to - wymamrotała.
- Co masz na myśli?
- Nie powinien tak umrzeć, to taaakie proste. Powinien iść do więzienia.

- Powinien - zgodziłem się - Jesteś głodna? - zapytałem, zmieniając temat. Liz pokiwała głową.
- Nie chce mi się stąd ruszać  - przytuliła się z powrotem do mnie. Uśmiechnąłem się i owinąłem ramiona wokół niej.
- Co powiesz na pizzę i film?
- Jestem za, poproszę - zaśmiałem się i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wykręciłem numer do pizzerii, podczas, gdy Liz szukała jakiegoś ciekawego filmu.

***
Liz przytuliła się do mnie, przegryzając pizzę. Oglądaliśmy stare filmy Disney'a.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Dobrze - odpowiedziała cicho. Skinąłem głową i pocałowałem ją w czubek głowy - Ta część jest smutna - wymamrotała. Liz odwróciła głowę, na co pogładziłem jej ramię. To było smutne, to znaczy, poważne.
- To koniec? - usłyszałem bełkot Liz.
- Tak - westchnąłem. Liz wychyliła się i wzięła kolejny kęs pizzy.
- Jesteś zmęczona? 
- Trochę - odparła. Zaśmiałem się i wziąłem kawałek pizzy z jej ręki, odkładając go do pudełka. Wyciągnąłem ręce, po czym ją podniosłem i zaniosłem do sypialni. Położyłem się na łóżku i naciągnąłem na nas kołdrę. Liz przytuliła się do mnie jak do poduszki, aż nie zasnęła. Zaśmiałem się lekko i poszedłem posprzątać bałagan w pokoju.

*** PERSPEKTYWA LIZ ***
Obudziłam się w pokoju Liam'a i uśmiechnęłam się do siebie. Mimo tego, co wydarzyło się wczoraj, czułam się dobrze. Odwróciłam się w stronę Liam'a tylko, ze go tam nie było. Strach przeleciał moje ciało. Dlaczego nie było go w łóżku? Spojrzałam na zegarek, było trochę po ósmej. Pchnęłam się i wstałam z łóżka. Poszłam do salonu i zauważyłam go, śpiącego na kanapie. Przygryzłam wargę. Dlaczego tu spał? Podeszłam do niego i delikatnie zaczęłam go budzić. Otworzył oczy i od razu się uśmiechnął.
- Hej, aniołku - powiedział.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech - Dlaczego śpisz tutaj? - Liam usiadł i przetarł oczy.
- Nie chciałem ci przeszkadzać.
- Nie miałabym nic przeciwko - Liam przewrócił oczami.
- Wyglądałaś słodko, kiedy spałaś. Nie chciałem cię budzić - zaśmiał się. Czułam, że zaraz się zaczerwienię.
- Ah, w porządku. Cóż, muszę iść i przygotować się do pracy - powiedziałam, po czym odwróciłam się szybko i wróciłam do sypialni, zeby wziąć prysznic i się przebrać.
Kiedy wyskoczyłam spod prysznica, naciągnęłam na siebie sweter i poszłam za Liam'em do jego samochodu. 
- Chcę, żebyś do mnie zadzwoniła, jak tylko skończysz. Przyjadę po ciebie i odwiozę do domu - skinęłam głową.
- Okej, dziękuję - mruknęłam. Liam pochylił się w moją stronę. Czułem jego oddech przy swoich ustach, ale zmienił zdanie i ruszył dalej. Zignorowałam chore uczucie w podbrzuszu, kiedy osunęłam się i wysiadłam z samochodu. Pomachałam niezdarnie przed wejściem do centrum handlowego. Weszłam do sklepu i od razu udałam się na zaplecze. Postawiłam swoje rzeczy na ziemię i naciągnęłam na siebie kamizelkę.
- Hej Andrew - uśmiechnęłam się, idąc za ladę. Andrew odwzajemnił mój uśmiech.
- Hej Lizzie.
- Jak minął dzień? - dźgnęłam go w biodro. Andrew roześmiał się.
- Poszło dobrze.
- To dobrze - mój uśmiech osiągnął maksymalny rozmiar.
- Tak, Anna jest wielka! - powiedział - Naprawdę niesamowita!
- Ktoś jest zakochany - zaśpiewałam. Andrew się roześmiał.
- Przestań, nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem. Ona mnie nie lubi w ten sposób - powiedział ponuro.
- Hm, dlaczego nie? - Andrew tylko wzruszył ramionami. 
- Nie wiem.
- Cóż. Trzeba zrobić coś, co sprawi, że cię polubi.
- I jak to zrobimy?
- Pokażemy jej coś. Kiedy będziesz się z nią widział?
- Cóż..ona pracuje w budce z telefonami kilka kroków stąd.
- Perfekcyjnie. Możemy zrobić to w przerwie na lunch - uśmiechnęłam się.
- Co planujesz? - Andrew uniósł brew do góry, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Zobaczysz - odpowiedziałam niewinnie.