Obudziłam się prawie o dziesiątej rano. Wstałam powoli z łóżka i zeszłam na dół. Nigdzie nie było mamy, ale zauważyłam małą karteczkę w kuchni na stole. Prawdopodobnie znów będzie pracować w biurze do późna. Uwielbiam to, że tak szybko pogodziła się z odejściem taty, ale czasami żałuję, że po prostu nie możemy zostać w domu i zorganizować wspólnego filmowego dnia, jak kiedyś. Wyciągnęłam płatki zbożowe z szafki spod zlewu.
- Co jest na śniadanie, kochanie? - Powiedział znajomy głos. Powoli i niepewnie wykonałam obrót o sto osiemdziesiąt stopni.
- Co ty tu robisz? - Krzyknęłam. Liam stał w mojej kuchni, a jego włosy uczesane na jeża wyglądają doskonale.
- Twoja Mama mnie wpuściła - Powiedział. Moje płatki spadły na ziemię i dopiero teraz zorientowałam się, że karteczka, którą mi zostawiła mama pewnie dotyczy tego. Postanowiłam ją odczytać.
Liam powiedział, że miał plany na dzisiaj, udanej zabawy! Mama.
Świetnie, teraz muszę spędzić dzień z nim. Zgniotłam kartkę w ręku.
- Przepraszam - mówię, nie patrząc mu w oczy - ale mam plany z moją przyjaciółką, a ona ma być tutaj w ciągu kilku minut - wymyśliłam szybko. Mogłabym powiedzieć, że mi nie uwierzył przez spojrzenie, które mi wysłał.
- Dlaczego mnie tutaj nie chcesz? - jakby czytał w moich myślach.
- Jestem w piżamie, proszę zostaw mnie. Kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu.
- Mi to naprawdę nie przeszkadza - powiedział. Czułam jak moje policzki się czerwienią.
- Proszę, idź - jęknęłam. Liam uśmiechnął się.
- W porządku, pójdę, ale pod warunkiem, że się ze mną umówisz - powiedział.
- Nie, nie muszę nic robić.
- Dlaczego nie? Jesteś mi coś winna po tym wszystkim - Podszedł bliżej i pchnął mnie w kierunku lady.
- Nie jestem ci nic winna.
- To dobrze - powiedział - Zawsze mogę powiedzieć twojej matce, co zaszło ostatniej nocy także...
- Nie zrobisz tego - moje oczy lekko się zwęziły.
- Naprawdę chcesz się przekonać? - Spytał i delikatnie pogładził mój policzek.
- W porządku, pójdę z tobą - powiedziałam w końcu. Liam uśmiechnął się.
- Idealnie, przyjadę po ciebie jutro? - Nie odpowiedziałam, po prostu skinęłam głową. Liam pochylił się i pocałował kącik moich ust. Nienawidzę, jak to robi.
- Żegnaj, aniele - mrugnął do mnie. Patrzyłam jak wychodzi z pokoju, żeby następnie usłyszeć trzask wejściowych drzwi. Podważyłam moje palce z blatu i wyprostowałam je, są obolałe po tym jak zeszłej nocy zostały ściśnięte tak mocno. Wzięłam głęboki oddech i udałam się z powrotem na górę, aby się przebrać. Szybko wrzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania i włączyłam moją komórkę. Zostałam zbombardowana ilością smsów. Większość z nich jest od Courtney. Szybko odpisałam i przeszłam do sprawdzenia kolejnych. Dwie z nich są od Liama. Jedna z samego rana, a druga przyszła zaledwie kilka minut temu. Nie odpowiedziałam. Wrzuciłam szybko telefon do torby. Już było późno. Spięłam tyłek i wsunęłam torbę przez ramię. To nie był długi spacer do małej kawiarni. Pracowałam po drugiej stronie ulicy. Courney zawsze mówi, że jestem szalona, ale szczerze mówiąc mi to nie przeszkadza. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam znajomą postać. Truskawkowo-blond włosy siedziały przed ladą.
- Courtney! - krzyknęłam. Odwróciła się i posłała mi uroczy uśmiech.
- Wracałam, bo chciałam spędzić z tobą swój wolny czas - zaczęła - ale wtedy widziałam jak ktoś opuszcza twój dom - mrugnęła.
- Nie! Nic się nie działo! Przysięgam - Courtney wywróciła niebieskie oczy.
- Powiedz mi, co chcesz, ale ja wiem, co się działo - powiedziała.
- Mówiłam ci, nic się nie stało - Powtórzyłam jeszcze raz. Courney mrugnęła ponownie.
- Mam - powiedziała, kiedy ja jęknęłam z irytacji.
- Courtney. Teraz zaczynam swoją zmianę, pogadamy później. Ok? - Nie czekając na odpowiedź, udałam się na zaplecze. Uwielbiam Courtney, ale czasami zdecydowanie przesadza. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
- Hey liz - usłyszałam miły głos. Obróciłam się i zobaczyłam Jake'a.
- Cześć.
- Jak było wczoraj? - Spytał. Wzruszyłam ramionami.
- Najgorsze dwie godziny, chcę je wyrzucić z mojego życia - odpowiedziałam. Jake roześmiał się, jego zielone oczy błyszczały w świetle lampki.
- Mogłaś przyjść do mnie, oglądałem filmy przez całą noc - powiedział.
- Może następnym razem - uśmiechnęłam się do niego. Jake złapał mój fartuch i zawiązał go wokół mojej talii. Podwinęłam włosy pod kapelusz przed powrotem do przedniej części sklepu. Wzięłam się za robienie codziennych rzeczy. Napoje, jedzenie, pączki, muffinki.
- Liz, poproszę dwie muffiny jagodowe i kakao - krzyknął Jake. Skinęłam głową i chwyciłam filiżankę, żeby napełnić ją gorącym napojem. Następnie wzięłam w rękę dwie babeczki, żeby umieścić je w papierowej torbie. Odwróciłam się, żeby chwycić kubek i dać zamówienie Jake'owi. Zabrzęczały drzwi ogłaszając, że ktoś wszedł. Spojrzałam w górę.
- Oh - prawie krzyknęłam. Położyłam dłoń na ustach i padłam na podłogę, mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważył.
- Kto to jest? - zdezorientowana mina Jake'a spowodowała, że musiałam mu odpowiedzieć.
- Chłopak, który wszedł - zaczynam, Jake dyskretnie patrzy i dostrzega go.
- Tak? - mówi, prosząc mnie, abym kontynuowała.
- Poszedł za mną do domu jak wracałam z imprezy i przyszedł do mnie dziś rano - Wyjaśniłam. Jake spojrzał na niego jeszcze raz
- Przeczołgaj się do tyłu, do czasu kiedy cię wezwę, dobrze? - kiwnęłam głową i rozpoczęłam czołganie się na czworaka na zaplecze. Kiedy dotarłam, szybko wstałam na równe nogi i pobiegłam na tył zaplecza. Chwyciłam torbę i znalazłam swój telefon. Musiałam napisać do Courtney.
Utknęłam na zapleczu, Liam jest tutaj.
Uderzyłam w ekranik, jednocześnie wysyłając wiadomość. Co Liam tu robi? Nie ma innych rzeczy do robienia, tylko śledzenie dziewczyn takich jak ja? Może on ma nie po kolei w głowie? Może jest psycholem i czeka na odpowiedni moment, kiedy będziemy sami, aby mógł mnie zabić? Nie, to nie może być to, gdyby chciał mnie zabić zrobiłby to dzisiaj rano lub w nocy w alei. Więc czego chce? Mój telefon zabrzęczał.
Od: Liam.
Następnym razem sprawdź do kogo wysyłasz wiadomość, skarbie :)
- O Boże! - Przeklnęłam i wstałam z krzesła. Jake prawdopodobnie nie będzie w stanie zatrzymać Liam'a przed wejściem tutaj, prawda? Mam nadzieję, że nie ucierpi z mojego powodu. Mój telefon zabrzęczał ponownie. Sprawdzam wiadomość.
Dlaczego nie wyjdziesz, kochanie?
Nie odpowiedziałam. Nie wyjdę tam. Nagle usłyszałam krzyk Jake'a.
- Jake! - Krzyknęłam. Pobiegłam na przód sklepu, gdy Liam wtargnął za ladę. Jego oczy były ciemniejsze niż zwykle, nie ma w nich śladu radości. Zauważyłam Jake'a leżącego na ziemi i trzymającego się za nos.
- Liz, uciekaj! - Krzyknął. Skinął głową i wybiegł przez tylne drzwi. Usłyszałam Liama. Zdezorientowana skręciłam na zaplecze i zaczęłam biec z powrotem do mojego domu. Dzięki Bogu, że to po drugiej stronie ulicy. Właśnie wbiegam w górę po schodach mojego ganku, gdy coś zdecydowanie ciągnie mnie z powrotem w dół. Poczułam, że spadam. Wylądowałam na Liam'ie, przez co przewrócił się na chodnik. Po chwili usłyszałam trąbienie klaksonu samochodu. Kiedy spojrzałam w górę, zorientowałam się, że leżę na środku ulicy. Usłyszałam, jak ktoś klnie za kierownicą, a po chwili poczułam silne ręce wokół mojej talii, które pociągnęły mnie do tyłu, po raz kolejny. Samochód przejechał obok, a trąbienie klaksonu nareszcie ustało, ale wciąż je słyszałam w głowie od napływu adrenaliny. Moja głowa ze zmęczenia opadła na pierś Liam'a, byłam zmęczona i musiałam złapać oddech.
- Wygodnie ci? - spytał rozbawiony. Spojrzałam w górę, jego usta były kilka centymetrów od moich. Spojrzałam na nie, a następnie z powrotem na jego oczy. Znów były radosne i czekoladowe. Zamrugałam kilka razy, zanim stanęłam na swoje nogi.
- Przepraszam - rzuciłam szybko.
- Jest w porządku, aniele. - powiedział i właśnie chciałam powiedzieć, jak głupie przezwisko mi wymyślił, kiedy przypomniałem sobie o Jake'u.
- O mój Boże - krzyknęłam i ruszyłam w stronę kawiarni.
- Co jest? - spytał Liam.
- Odejdź! - Krzyknęłam. Przeszłam przez ulicę, rozglądając się w każdą stronę.
- Dlaczego, Liz, co się dzieje?
- Uderzyłeś mojego przyjaciela - położyłam obie ręce na jego piersi i pchnęłam go z powrotem kilka metrów w tył.
- Stał na mojej drodze - Liam odpowiedział tak spokojnie, jakby nic się nie stało.
- To nie oznacza, że można bić ludzi po twarzy!
- Liz, nie rozumiesz.
- Po prostu odejdź Liam, nie chcę cię widzieć - Odwróciłam się i zaczęłam iść szybciej w stronę kawiarni. Weszłam przez tylne drzwi, Jake siedział przy jednym ze stołów, pocieszany przez przypadkowych ludzi. Uśmiechnął się, kiedy jego oczy spotykają moje.
- Hej. Jak się czujesz? - spytałam, siadając obok niego.
- Jest w porządku, prawda?
- Prawda.
Super <3
OdpowiedzUsuńWow pierwszy komentarz. świetny rozdział szybko pisz następny plisss
OdpowiedzUsuńja nie pisze, ja tłumacze :)
UsuńSwietny;)
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! ;D
WOW !!! Ale się działo w tym rozdziale ;p
OdpowiedzUsuńI Liam taki agresor... hahah
Czekam na następny rozdział ;D
To jest niesamowite! Ogromnie Ci dziękuję, że to tłumaczysz. Jesteś najlepsza Kochana <33
OdpowiedzUsuńPS Następnym razem postaram się napisać bardziej kreatywny komentarz ;*
Haha, pomogła trochę moja upartość? Nic xd
OdpowiedzUsuńTrochę zaskoczyła mnie mama Liz, tak po prostu wpuściła do domu obcego chłopaka, który nie wiadomo jaki był, ani co mógł zrobić. Może mama dziewczyny znała go? Nie ukrywam, że jestem tego trochę ciekawa :)
Moim zdaniem uderzenie Jake'a było poniżej pasa, przecież nie miał żadnego, ale to żadnego powodu! Nawet go nie znał! Ugh, no ale w końcu jest to DARK Liam Payne więc nic :)
Ojj, Liam Ty nachalny oraz nie umiejący panować nad złością chłopcze xd Kiedy pojawi się kolejny rozdział? Ten przeczytałabym o wiele wcześniej gdybym tylko miała czas, ale cóż. Mimo tego, że oceny są już powystawiane to dalej nauczyciele zadają TYLE, że aż nie idzie się wyrobić, cóż.
Ściskam
x.
#ojacieżpierdziele
OdpowiedzUsuńLiam taki agresywny? Aż mi się wierzyć nie chce i nie potrafię sobie tego wyobrazić. Choć nasz Daddy już na prawdę staje się niegrzeczny.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;)
ON jest Megggaa czekam na nextaa ! :D
OdpowiedzUsuńPowoli się uzależniam od tego bloga <3 Czułam lekki dreszczyk jak czytałam ten rozdział ;p Z niecierpliwością czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńświetne tłumaczenie! Sdfrgtyhjn czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńKiedy następna część? CZEKAM NIECIERPLIWIE
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? CZEKAM! :*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny:-D rozdział świetny
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny:-D rozdział świetny
OdpowiedzUsuńno w końcu znalazłam jakiś porządny Dark z Liamem ;* czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://kochajmnienieprzytomnie.blogspot.com/
omg .. super tłumaczenie ! <3 czekam na następny rozdział : *
OdpowiedzUsuńomg kiedy next nie moge sie doczekac
OdpowiedzUsuńo boże *_* no to teraz tylko brakuje nam Dark Louis :D
OdpowiedzUsuńdokładnie !
Usuńbaaaaardzo chciałaby przeczytać Darka z Louisem :D
@Mo_Love_1D
Swietnee . czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńtłumacz dalej ! jest bardzo mało o liamie ; c
OdpowiedzUsuńa to jest świetne ! *.*
Boskie *_______* *-*
OdpowiedzUsuńwiem, że nie Ty to piszesz, tylko tłumaczysz, ale aż boli, że jest to momentami żywcem ściągnięte z Darka :c
OdpowiedzUsuńeeeeeee..
Usuńto jest Dark.. -.-
w wersji z Liamem..
ty nie potrafisz czytać tytułów blogów ? >.<
@Mo_Love_1D
Dlaczego napisałaś dwa razy ten sam rozdział???
OdpowiedzUsuńsuper;d
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym opowiadaniu ^__^
OdpowiedzUsuńjest równie genialne co Dark z Harrym :D
@Mo_Love_1D
Hej czytałaś może darka o Harrym jest bardzo podobny do tego polecam :)
OdpowiedzUsuńNie lepiej aniolku?
OdpowiedzUsuń